Prezydent-samozwaniec zmarł 17 sierpnia w Colchester w Wielkiej Brytanii. Miał 89 lat.
Jego emigracyjne życie budzi wiele kontrowersji. W 1972 roku, po śmierci prezydenta RP na uchodźstwie Augusta Zaleskiego ogłosił, że został przez zmarłego wskazany na swojego następcę. Ogłosił się jednak, nie jak Zalewski, prezydentem na uchodźstwie, a prezydentem na wychodźstwie. Działał równolegle z rzeczywistymi prezydentami na uchodźstwie aż do 1990 r., gdy oficjalnie przekazał insygnia władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie.
Wtedy też ogłosił się Wielkim Mistrzem Orderu Świętego Stanisława (orderu rycerskiego istniejącego w XVIII i XIX wieku) i zajął się nadawaniem go w Polsce i zagranicą. Wtedy zainteresowano się nim nad Wisłą. Jego działalności przyglądała się senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która w 2006 roku powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa podszywania się pod funkcjonariusza publicznego. Śledztwo jednak umorzono.
Co teraz z "dziedzictwem" Nowiny-Sokolnickiego? Jak podaje tvp.info, wyznaczony przez niego następca, Jan Zbigniew Potocki, zdążył się już ogłosić nowym prezydentem wolnej Polski na wychodźstwie.
Tymczasem w niedzielę w gdańskim kościele św. Brygidy jeden z ministrów Nowiny-Sokolnickiego, ks. prałat Henryk Jankowski, ma odprawić mszę za duszę zmarłego.