Troje swoich zastępców Krzysztof Bondaryk mianował 4 grudnia zeszłego roku. Zostali nimi ppłk Jacek Mąka, który wcześniej w ABW był doradcą Bogdana Święczkowskiego (szefa z nadania PiS) oraz ppłk Paweł Białek i Zdzisław Skorża, którzy jeszcze w listopadzie 2007 roku byli poza służbą. W okolicy świąt Bożego Narodzenia, a więc niemal od razu po objęciu stanowisk, spotkał ich miły gest ze strony szefa, bo - jak twierdzą informatorzy DZIENNIKA - otrzymali wysokie nagrody.
"Gdzie jest druga firma, która po niespełna miesiącu pracy daje takie premie" - komentuje jeden z naszych rozmówców z tajnych służb. Funkcjonariusze wewnątrz Agencji ukuli nawet specjalne określenie dla tych premii. Mówią o nich bondarykówki.
O nagrody dla nowego kierownictwa Agencji zapytaliśmy ABW jakiś czas temu. Rzecznik major Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska zasłoniła się tajemnicą. "W tej sprawie Agencja nie udziela informacji" - odpowiedziała. Poinformowała jedynie, że sam szef ABW nie otrzymał od czasu objęcia stanowiska żadnej nagrody.
Jak się dowiadujemy, wysokich premii nie dostało wielu oficerów. Pominięto głównie tych, którzy swoje stanowiska objęli jeszcze za czasów rządów PiS. "Chodzi o ludzi awansowanych zarówno w czasach premiera Marcinkiewicza, jak i Kaczyńskiego. Albo dostali niewielkie pieniądze, albo niższe niż ci z nowego zaciągu" - mówi DZIENNIKOWI rozmówca ze służb.
Przypomnijmy, że DZIENNIK ujawnił wysokość nagrody, którą dostał szef ABW z czasów PiS z okazji 87. rocznicy Bitwy Warszawskiej. Bogdan Święczkowski otrzymał wtedy od premiera Jarosława Kaczyńskiego 18 tysięcy złotych.
Obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk swojego poprzednika rozlicza skrupulatnie z każdej złotówki. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z początku lutego wypomniał Święczkowskiemu płacenie służbowymi pieniędzmi za posiłki w restauracjach: Sfinks, San Marzano i Mexicana. W trakcie czternastu miesięcy Święczkowski miał wydać na te posiłki 12,5 tys. zł.
Ujawnianie wydatków poprzedniego kierownictwa ABW ma prawdopodobnie związek z audytem przeprowadzanym w Agencji. Od początku grudnia czterdziestu oficerów podlegających bezpośrednio Bondarykowi poszukuje nieprawidłowości w działaniu Agencji za rządów PiS. "Kontynuowane są prace mające na celu ustalenie, czy na przestrzeni ostatnich dwóch lat działalności w ABW była zachowana zasada praworządności" - napisała w mailu do DZIENNIKA major Koniecpolska-Wróblewska.
Pierwsze efekty audytu trafiły już do prokuratury i sejmowej komisji służb specjalnych. Jak ujawnił DZIENNIK chodzi o nielegalny mechanizm zakładania podsłuchów bohaterom afery przeciekowej m.in. Januszowi Kaczmarkowi i Konradowi Kornatowskiemu.