"Na razie czekam na rozwój sytuacji, do 4 czerwca wszystko może się wydarzyć" - powiedział "gazecie.pl" znany polski aktor Paweł Małaszyński.
Aktor przyznał jednak, że nie chciałby rezygnować z "tego wyjątkowego zaszczytu, bo dla niego znicz olimpijski to znak pokoju". "Chciałbym jedynie założyć coś pomarańczowego na znak solidarności z mnichami, może opaskę?" - dodał Małaszyński.
Małaszyński nie jest jedynym Polakiem zaproszonym do sztafety, która ma pobiec 4 czerwca. Inni biegacze to: piosenkarka Reni Jusis, kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc oraz Magdalena Piotrowska z Warszawy i Maciej Dąbrowski z Wadowic - zwycięzcy konkursu, który zorganizowała firma Samsung i Polski Komitet Olimpijski.
"Choćbym miał trzymać w zębach pochodnię, to będę biegł w sztafecie" - mówił jeszcze do niedawna Hołowczyc.
Dziś na jego stronie internetowej można przeczytać: "Udział w sztafecie jest dla mnie jedyną szansą, by poczuć się w pewnym sensie reprezentantem Polski na Igrzyska Olimpijskie. (...) Opowiadam się zdecydowanie za nie łączeniem polityki ze sportem. Zaistniała sytuacja jest tak złożona, że identyfikowanie wielkiego wydarzenia jakim są Igrzyska Olimpijskie, z aktami łamania praw człowieka, jakie mają miejsce w Chińskiej Republice Ludowej, to duże nadużycie i uproszczenie problemu.”
Hołowczyc dodaje jednak, że jako członek Parlamentu Europejskiego dopuszcza możliwość odmówienia udziału w sztafecie, jeśli taka będzie wola Europarlamentu.