"To niezwykła aukcja, podjęliśmy wyjątkowe środki ostrożności" - mówił DZIENNIKOWI Matthew Paton z domu aukcyjnego Christie’s, gdzie wystawiono dzieło, które dla kolekcjonerów z całego świata jest okazją życia. Spośród ponad tysiąca wydrukowanych w 1543 r. ksiąg do dziś zachowało się 269, a większość z nich przechowują muzea i inne instytucje publiczne. Kupienie pierwszego wydania "De revolutionibus orbium coelestium”, z przedmową Mikołaja Kopernika i dedykacją dla papieża Pawła III graniczy z cudem.

Reklama

Licząca 202 strony księga pochodząca ze słynnej norymberskiej drukarni Jana Petreiusa, zrewolucjonizowała świat, dowodząc, że to Ziemia i inne planety krążą wokół słońca.

Zdaniem ekspertów dzieło Kopernika jest obok Biblii Gutenberga najbardziej wartościową książką świata. A egzemplarz wystawiony wczoraj w Nowym Jorku jest tym cenniejszy, że zachowany został w znakomitym stanie. "Jest wyjątkowo czysty, widać, że poprzedni właściciele umieli o niego zadbać" - mówi Paton. Dlatego nie dziwiła nikogo astronomiczna cena wywoławcza szacowana tuż przed aukcją na 0,9 - 1,2 mln dol. Christie’s, największy na świecie dom aukcyjny, sprzedał do tej pory zaledwie kilka dzieł w zbliżonej cenie.

Emocje i cenę podbijał fakt, że księga pochodzi z pierwszego wydania pracy Kopernika. Wolumin pochodzący z drugiej, bazylejskiej edycji, również wystawiony na sprzedaż przez Richarda Greena, Christie’s wyceniło na "jedyne” 60 - 80 tys. dol.

Zdaniem ekspertów na tak kosztowny zakup jak wczorajszy mogli się zdobyć najwięksi prywatni kolekcjonerzy i to raczej z Rosji czy Bliskiego Wschódu, niż Europy czy USA.

Równie pasjonująca jak wczorajsza aukcja jest historia wystawionego wczoraj egzemplarza.

Richard Green kupił go w 1975 r., jednak oryginalnie książka pochodzi ze zbiorów znanego bibliofila żyjącego na przełomie XVI i XVII w. polityka Nicolasa-Josepha Foucaulta. Unikatowe egzemplarze pierwszego wydanie dzieła Kopernika są też w Polsce. W sumie jest ich 13, losy czternastego są nieznane - w 1998 r. został on skradziony z biblioteki PAN w Krakowie.

Reklama

p

Co jeszcze można było kupić w Christie's
Poza egzemplarzem dzieła "O obrotach sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika w skład kolekcji Richarda Greena, której licytacja trwała przez cały wtorek, wchodziło również 366 cennych woluminów. Wśród nich znajdowały się między innymi pierwsza amerykańska książka telefoniczna z 1878 r. Poza tym na sprzedaż wystawione zostały dzieła Kartezjusza, Johannesa Keplera, Galileusza i Izaaka Newtona, a także autora teorii ewolucji Karola Darwina, twórcy psychoanalizy Zygmunta Freuda oraz reprinty esejów Alberta Einsteina. Pod młotek poszły również książki Jeana-Francois Champolliona - pierwszego nowożytnego językoznawcy, który odczytał starożytne pismo egipskie.

p

O czym pisał Kopernik w swoim dziele

Mikołaj Kopernik w napisanej w 1530 r. książce, której łaciński tytuł brzmi "De revolutionibus orbium coelestium” zawarł dzieło swojego życia - heliocentryczną teorię obalającą błędne tezy średniowiecznej nauki o Ziemi jako centrum kosmosu. Kopernik udowodnił, że to Ziemia, wraz z innymi planetami krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie, a cały wszechświat jest zbudowany z ośmiu sfer. W środku znajduje się nieruchome Słońce, a wokół niego po kulistych orbitach krąży sześć ówcześnie znanych planet: w kolejności Merkury, Wenus, Ziemia z Księżycem, Mars, Jowisz i Saturn. Ósma sfera składa się z nieruchomych gwiazd. Twierdzenia te zrewolucjonizowały naukę, choć dziś wiemy, że dzieło nie było wolne od błędów. Słońce nie znajduje się w centrum wszechświata, a jest jedynie jedną z miliardów gwiazd, planety krążą po elipsach, a nie kołach, a gwiazdy bynajmniej nie są nieruchome. Kolejni uczniowie Kopernika - Johannes Kepler, Tycho de Brahe i inni – uzupełnili jednak i poprawili tezy warmińskiego kanonika. Nie bez kłopotów - Kościół bardzo szybko uznał "O obrotach…” za herezję i umieścił ją na indeksie ksiąg zakazanych. Kościelny zakaz obowiązywał aż do 1828 r. Tymczasem rękopis dzieła Mikołaja Kopernika zaginął w XVII w., jednak później został odnaleziony i przekazany przez władze czechosłowackie krakowskiej Bibliotece Jagiellońskiej, w której jest przechowywany do dziś.

p

Ilona Blicharz: Z relacji historycznych wynika, jakoby Mikołaj Kopernik nad swoim dziełem „O obrotach swer niebieskich” pracował całe życie. Jak to było?
Jarosław Włodarczyk:
Choć nad książką pracował prawie 40 lat, do dziś nie wiemy, jak powstawała. Wiadomo jedynie, że kiedy do Mikołaja Kopernika przybył w 1539 r. jego uczeń Jerzy Joachim Retyk, dzieło było na ukończeniu. To między innymi on namówił Kopernika na publikację De revolutionibius...”.

Dlaczego książka ukazała się w Norymberdze, a nie w Polsce?
Bo w Polsce nie było nikogo, kto mógłby wydać dzieło Kopernika. Zawierało ono bowiem bardzo dużo skomplikowanych rysunków geometrycznych, których polskie oficyny z przyczyn technicznych nie były w stanie wydrukować. Książka ukazała się w Norymberdze w oficynie Petrejusa, która słynęła wówczas z publikowania dzieł naukowych. Rękopis dostarczył Retyk.

Dlaczego Kopernik przez tak długi czas nie chciał opublikować swoich badań?
Swoje obawy wyłożył w liście do papieża Pawła III, który otwiera dzieło. Pisał w nim, że jest to tak nowatorska teoria, że ludzie nie będą chcieli jej uznać. Bał się też, że będą z niego szydzić. Poza tym niewiele osób było w stanie zrozumieć teorię Kopernika. Uczony wolał rozpowszechnić ją za pomocą listów słanych do wybranych uczonych.

Czy zachowały się relacje, w jaki sposób przyjaciele Kopernika namawiali go do publikacji?
Mówili mu: skoro odkryłeś, jak naprawdę jest skonstruowany świat i jak wygląda stworzenie, to musisz się tą wiedzą podzielić, bo w ten sposób człowiek staje się mądrzejszy i lepiej rozumie świat. Twierdzili, że znajdą się ludzie, którzy zechcą to zrozumieć i poznać. Pisał o tym sam Kopernik w swych listach.

Czy to prawda, że sam autor nigdy nie zobaczył wydrukowanego "O obrotach...”?
Wszystko wskazuje na to, że nie. Tylko jeden z jego przyjaciół twierdził, że egzemplarz dotarł do autora w dniu jego śmierci.