"W końcu w Stanach Zjednoczonych kryzys zaczął się od niespłacanych przez Amerykanów długów" - mówią eksperci.

Statystyczny dłużnik, to mężczyzna między 30. a 39. rokiem życia mieszkający w województwie mazowieckim lub śląskim. Choć pracuje, to z miesiąca na miesiąc ma coraz większy dług. Od 60 dni nie zapłacił już 6636 złotych zaległych opłat.

Reklama

Tak właśnie wygląda sytuacja Krzysztofa, drobnego przedsiębiorcy z Warszawy. "Nigdy nie miałem długów. W ostatnich miesiącach jednak zaczęły się spore problemy. Towar sprowadzam z Europy Zachodniej. Więc wraz ze wzrostem wartości euro, wzrostem opłat za prąd i jeszcze podniesionym czynszem za wynajem sklepu zaczęło mi brakować pieniędzy na bieżące opłaty" - mówi nam handlowiec.

"Od czterech miesięcy nie płacę rachunków za prąd i gaz oraz czynszu za mieszkanie. Nie spłacam też kredytu z karty kredytowej. Łącznie to już blisko 7 tysięcy złotych zaległości" - dodaje mężczyzna.

Niestety Krzysztof nie jest wyjątkiem. Najnowszy raport InfoMonitora Biura Informacji Gospodarczej o zadłużeniu Polaków przynosi pesymistyczne wiadomości. Podobnie jak Krzysztof długów nie płaci na czas już blisko 1,3 mln Polaków. To oznacza, że na każde 1000 osób problemy z długami mają 34 osoby. Te niespłacane na czas przez Polaków długi wynoszą już blisko 8,6 mld złotych. W ciągu zaledwie trzech miesięcy te złe zadłużenie urosło aż o blisko 500 mln złotych! Rekordzista z Mazowsza ma niespłacone 74 mln 111 tysięcy długów.

Eksperci nie mają wątpliwości: coraz więcej domowych budżetów rozkładają na łopatki stałe rachunki - rosnące czynsze za mieszkanie, wyższe ceny prądu, który od ubiegłego roku podrożał o kilkanaście procent. "Ale przede wszystkim na ten skok zadłużenia wpłynął spadający kurs złotówki. Im bardziej drożeją waluty, tym bardziej rosną długi Polaków" - mówi nam profesor Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową. "Dopóki złotówka nie umocni się, te długi będą dalej rosły" - dodaje ekonomista.