"Kiedy 10 czerwca ulicami Warszawy przejdą dwie manifestacje: Parada Równości oraz Marsz Tradycji i Kultury, policja będzie przygotowana na niespodziewane zdarzenia" - tłumaczy Dorn. Czy można mu wierzyć? Przekonamy się za kilka dni.

Niestety, stołeczny ratusz zarejestrował oba przemarsze w jednym terminie. Pierwszy jest organizowany przez Fundację Równości, drugi przez Młodzież Wszechpolską. W przypadku konfrontacji liczebną przewagę będą mieli uczestnicy Parady Równości. Spodziewają się około 1500 uczestników. Organizatorzy Marszu Tradycji i Kultury zapowiadają udział około 500 osób. Różnica wynika z tego, że udział z marszu gejów zapowiedzieli również homoseksualiści z Niemiec.

Oba pochody przejdą zbliżoną trasą, o podobnej porze, ale w przeciwnych kierunkach. Można jednak przewidzieć, że Wszechpolacy i skinheadzi znajdą sposób na zastąpienie drogi gejom. "Urząd nie mógł nie zarejestrować obu imprez ze względu na ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego" - twierdzą urzędnicy. Cóż - mówią prawdę. Sędziowie trybunału orzekli bowiem, że nawet ewentualność kontrdemonstracji - "przy użyciu przemocy lub przyłączenia się skłonnych do agresji ekstremistów nie będących członkami zrzeszenia organizującego demonstrację" - nie może pozbawić prawa do organizowania zgromadzeń.

"Taki mamy Trybunał i taki mamy wyrok" - powiedział minister Dorn, zauważając, że "każde prawo i każdy prawnik powinien liczyć się z rzeczywistością". W ubiegłym roku członkowie Młodzieży Wszechpolskiej kilkakrotnie próbowali zakłócić przebieg Parady Równości, która odbyła się bez zezwolenia. Interweniowała policja. Zatrzymano dwadzieścia osób.