Pełen pomysłów i dobrych chęci minister Giertych zawitał dziś w progi gimnazjum w Dąbrówce (woj. mazowieckie). Stamtąd powitał niemal sześć milionów uczniów, którzy dziś zaczęli rok szkolny 2006/07. Poza standardowymi życzeniami wysokich wyników w nauce i dobrego zachowania, minister ujawnił, jak powinna wyglądać szkoła z jego marzeń. Swoje pomysły nazwał programem 4P: prestiż, porządek, patriotyzm i prawda.

Co to oznacza? Dla uczniów mundurki, a dla najgorszych chuliganów brak promocji do następnej klasy. Na tych najgorszych czeka zesłanie do szkoły dla trudnej młodzieży. Poza tym więcej wycieczek do miejsc historycznych, aby uczyć patriotyzmu. A dla najlepszych uczniów miejsce w Radzie Dzieci i Młodzieży przy ministrze. Ma ona opiniować pomysły MEN i podrzucać swoje. Oczywiście takie, które ulepszą edukację w Polsce.

Nauczycielom Roman Giertych obiecał podwyżki i poprawę prestiżu zawodu. Tak, by już żaden uczeń nie odważył się obrażać belfrów.

Gejzer pomysłów ministra gaszą niezadowoleni uczniowie i politycy z opozycji. Ci pierwsi, z inicjatywy "Giertych musi odejść", zorganizowali manifestację. I mimo że Giertych częstował demonstrantów kanapkami i ciasteczkami, nie przekonał ich do siebie.

Podobnie, choć bez poczęstunku, do ministra odnoszą się politycy PO. Skrytykowali go za to, że zlekceważył opinię nauczycieli, gdy podejmował decyzję o amnestii maturalnej, i gdy powoływał Narodowy Instytut Wychowania. Potępili go również za słowa, że Jacek Kuroń dopuścił się zdrady narodowej. Z tego powodu złożyli już wniosek o odwołanie Giertycha z funkcji szefa resortu edukacji.

Jak widać, wraz z nowym rokiem szkolnym ministrowi przybyło kłopotów.