Kostki mydła wytwarzane przez prof. Rudolfa Spannera, naukowca-nazistę, który w czasie II wojny światowej kierował Instytutem Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku, można było kupić nawet na Jarmarku Dominikańskim - odbywającym się co roku w sierpniu na słynnym targu w tym mieście.

W 1995 r. starszy mężczyzna - mieszkaniec Krynicy Morskiej, który tuż po wojnie był tymczasowym opiekunem obozu w Sztutowie - na Jarmarku Dominikańskim oficjalnie sprzedawał mydło zrobione z ludzi. Na stoliku ustawił kilka takich kostek i kartkę z ceną - 20 zł - oraz szokującą informacją: mydło wyprodukowała niemiecka firma RIF z ludzkiego tłuszczu, w większości z Żydów pomordowanych w obozie koncentracyjnym Stutthof.

Jedną kostkę kupił niemiecki kolekcjoner. Pozostałe nie cieszyły się zainteresowaniem kupujących. Nikt też nie oburzył się i nie zawiadomił o tym policji. Ta zaczęła szukać sprzedającego mydło mężczyzny dopiero, gdy informacja o tym ukazała się w prasie.

Kilka lat później do jednego z tygodników zgłosiło się trzech mężczyzn, którzy za trzy kostki mydła z ludzi chcieli już znacznie więcej - milion złotych. Sprzedając dowody nazistowskiej zbrodni, chcieli zabezpieczyć przyszłość swoim dzieciom.