Ojciec dyrektor wystąpił z tym ostrzeżeniem w środę około południa. Rydzyk mówił, że najlepsi dziennikarze z jego radia, telewizji i gazety dostają propozycję pracy w TVP. Są im proponowane "intratne" pensje i posady. Chcieliśmy porozmawiać z o. Rydzykiem na ten temat. Zadać mu pytania: ile osób dostało propozycję pracy, kto to jest, czym się zajmują ci dziennikarze, no i przede wszystkim na czym miałaby polegać prowokacja Wildsteina.

Niestety, kontakt z duchownym był niemożliwy. Dzwoniliśmy kilkanaście razy. Za każdym razem o. Tadeusza nie było, choć w radiu miał się pojawić. Za trzecim razem, gdy tłumaczyliśmy, czy jest możliwość zostawienia wiadomości z prośbą o oddzwonienie, pani na recepcji zapytała – a pan z "Naszego Dziennika", tak? Gdy odpowiedzieliśmy, że nie, że z DZIENNIKA, odparła że nic w takim razie nie rozumie. Gdy wytłumaczyliśmy, że to dwie różne gazety, stwierdziła tylko, że nie można zostawić wiadomości i trzeba zadzwonić ponownie, ale jutro.

Skoro nie udało nam się w Radiu Maryja, spróbowaliśmy skontaktować się z dyrektorem programowym telewizji Trwam i zapytać go, ilu fachowców może stracić. Tu jednak też napotkaliśmy na mur. Sekretarka najpierw nie chciała podać nam imienia i nazwiska dyrektora programowego stacji, a potem kazała przesłać faks z informacją, co od niego chcemy. Wysłaliśmy. Wytłumaczyliśmy, o co chodzi i poprosiliśmy o kontakt z nami. Nikt nie zadzwonił.

Ale również TVP nie pomogła nam w ustaleniu, czy podkupuje dziennikarzy o. Rydzyka. "Nie możemy udzielać takich informacji. Obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych" - tłumaczyła Katarzyna Twardowska, p.o. rzecznika prasowego telewizji publicznej. Dziwi to o tyle, że w komunikatach prasowych TVP często informuje o gwiazdach konkurencji przechodzących do stacji, którą kieruje Bronisław Wildstein.

Szefowie innych mediów są zaskoczeni wypowiedzią o. Rydzyka. Tadeusz Sołtys, dyrektor programowy radia RMF FM: "Oświadczam, że jeżeli chodzi o nas, o. Tadeusz może być spokojny. Nie chcemy zatrudnić w naszej stacji żadnego lektora Radia Maryja ani jakiegokolwiek innego pracownika". Dodaje, że jego pracownicy dostają propozycje pracy od konkurencji, ale do głowy by mu nie przyszło informować o tym słuchaczy RMF.

Podobnie mówi Mariusz Ziomecki, redaktor naczelny "Przekroju". "Ciągle otrzymuję informacje, że moich dziennikarzy chce podkupić konkurencja. Taki jest rynek, ale nie widzę powodu, by o tym pisać w gazecie. Wydaje mi się, że ojciec Rydzyk szuka uwiarygodnienia dla swoich mediów, stąd takie wystąpienie" - mówi nam Ziomecki. Z kolei Leszek Kozioł, prezes Radia Eska, konkluduje: "Ja nie mówię o takich ruchach personalnych, ale może to dobry pomysł. Muszę się zastanowić" - śmieje się.