Wśród oskarżonych jest pięciu pięciu lekarzy-orzeczników, 13 lekarzy specjalistów, trzy pielęgniarki, siedem byłych pracownic administracyjnych Zakładu i cztery inne osoby. Te ostatnie były swoistymi naganiaczami. Zajmowały się wyszukiwaniem chętnych do przyznania renty za łapówkę. Łącznie dostali 425 zarzutów. Wszyscy oskarżeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze.
Siedlecka prokuratura nie ma wątpliwości, że działali w zmowie. "Materiał dowodowy wskazuje, że wszystkim przyświecał ten sam cel i wszyscy wiedzieli, co się dzieje. Lekarze nie widzieli osoby, dla której wydawali zaświadczenie, ale pisali w nim, że na przykład ma chore serce lub płuca, cukrzycę bądź nadciśnienie" - tłumaczy prokurator Małgorzata Podniesińska, która prowadzi śledztwo. "Niektórzy dali pieniądze na załatwienie renty, a byli rzeczywiście chorzy i powinni ją dostać. Są też osoby, od których żądano wprost: <mnie pana papiery nie interesują, tylko 2,5 tys. złotych>" - mówi Podniesińska.
Prokuratura prowadzi też drugie śledztwo wobec tych, którzy łapówki wręczali i tym sposobem wyłudzili nie należące im się renty. Chodzi o ok. 70 osób.