Sieć Tesco zaalarmowała policję w Wielkiej Brytanii oraz Polsce i przygotowuje już ogłoszenia w polskiej prasie, ostrzegające przed oszustami, podszywającymi się pod jej agentów. W Slough pod Londynem uruchomiono zaś polskojęzyczną linię telefoniczną dla ofiar. Policja apeluje o zgłaszanie się poszkodowanych.

To ostatnie jest szczególnie istotne. "Guardian" pisze, że wiele z ofiar, które zagroziło oszustom zgłoszeniem sprawy na policji, było zastraszanych. O setkach takich przypadków mówi brytyjskiej gazecie polski konsul w Londynie Janusz Wach. "To kryminalny biznes na międzynarodową skalę" - alarmuje Wach.

Mechanizm jest prosty. Młodzi Polacy, którzy zatelefonują pod podany w ogłoszeniu numer, są proszeni o wpłacenie 260 funtów (ok. 1500 zł) prowizji dla "pośrednika". Mają też sami opłacić przelot do Londynu. Na miejscu czeka na nich kolejny członek gangu, który wiezie ich do miejsca, w którym mają mieszkać - często wiele kilometrów od stolicy Wielkiej Brytanii. Tam muszą zapłacić dodatkową kwotę za załatwienie lokum.

Kiedy już Polak, który miał nadzieję dorobić się w Wielkiej Brytanii, jest kompletnie spłukany, oszuści porzucają go z niczym. Ofiary często nie znają angielskiego. Te, które starały się zagrozić poinformowaniem policji, usłyszały w odpowiedzi, że coś złego może spotkać ich rodziny.

"Guardian" opisuje historię jednego z oszukanych, który namówił kolegę do wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Kiedy już oddał wszystkie pożyczone w Polsce pieniądze fałszywemu pośrednikowi okazało się, że w domu, przed którym ich zostawił mieszka rodzina, która nic nie wie o nowych lokatorach, ani tym bardziej o pracy w hipermarkecie.