Odkrycia dokonali lekarze z zakopiańskiego Szpitala Chorób Płuc. Kiedy zobaczyli żółtawy i nieklarowny osad w strzykawce od razu poinformowali o tym Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Krakowie. Ten natychmiast podjął decyzję o wstrzymaniu obrotu corhydronem 100 w Małopolsce.
Produkująca lek jeleniogórska Jelfa S.A. podjęła decyzję o przebadaniu próbek podejrzanego leku. Wysłano je do Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Jednocześnie zarząd firmy wydał oświadczenie, w którym uspokaja: "Każdego miesiąca zdarza się kilka wstrzymań i decyzja taka jest podejmowana na podstawie subiektywnej decyzji czy oceny leku przez lekarza, czy innego pracownika medycznego, który miał kontakt z lekiem".
Nie wspomniano jednak o tym, że corhydron to szczególny lek. Z racji ubiegłorocznej afery trzeba mu się wyjątkowo przyglądać. Pod koniec 2006 roku okazało się, że w jednej z ampułek zamiast leku znajduje się groźna dla życia substancja - scolina. W fabryce wstrzymano produkcję i przeprowadzono kilka kontroli. Po dalszych badaniach prokuratura stwierdziła, że scolina znajdowała się w 25 ampułkach.
W ubiegłym tygodniu Główny Inspektor Sanitarny wstrzymał w całym kraju obrót inną serią leku Corhydron 100, produkowanego przez jeleniogórską Jelfę.