Artykuł miał szczególnie dopiec Polakom mieszkającym na Białorusi, z których zdecydowana większość nie porzuciła wiary. Dziennikarze "Respubliki" wiedzieli, że atak na Kościół katolicki i na Jana Pawła II bardzo zaboli naszych rodaków. Gazeta napisała więc: "Jeśliby Karol Wojtyła wziął nawet najaktywniejszy udział w obaleniu istniejącego wówczas legalnego polskiego rządu jako Polak, można to jakoś próbować zrozumieć. Jednak on - już jako <namiestnik Boga na Ziemi> i pasterz wszystkich katolików - współpracował bezpośrednio z szefem CIA Williamem Caseyem, tzn. oddawał się wręcz nikczemnym, można powiedzieć, diabelskim przedsięwzięciom".
Na tym gazeta nie poprzestała. Porównała działalność polskiego Kościóła do działalności... Hitlera. Bo tak, jak niemiecki dyktator, Kościół ma - zdaniem Białorusinów - prowadzić politykę "Drang nach Osten" - czyli politykę parcia na wschód. Polskich kleryków porównano też do krzyżaków, bo tak, jak oni mają podstępem podbijać narody.
Przeciwko artykułowi protestuje już Związek Polaków na Białorusi (ZPB). Związek wystosował dziś oficjalny protest do białoruskiego prokuratora generalnego. ZPB domaga się pociągnięcia do odpowiedzialności autora artykułu Atona Andriejenki i redaktora naczelnego "Respubliki" za podżeganie do nienawiści rasowej, narodowościowej i religijnej. Ponadto, Polacy skarżą się, że artykuł ich po prostu obraża.
Problem w tym, że ZPB raczej nic tym protestem nie wskóra. Związek jest bowiem nieuznawany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Tak więc oficjalna nota może być zwyczajnie wyrzucona do kosza.