Kierowcy byli zaskoczeni, bo we wsi Jacnia (woj. lubelskie) patrolu nie widzieli od dawna. Rozpędzeni, hamowali z piskiem opon. Obawiali się słonych mandatów, ale strach szybko mijał. Okazało się bowiem, że "policjant" wymachuje uchwytem od telefonu, a lizak to oderwany od przyczepy odblask.

Zdenerwowani kierowcy pukali się w czoło i odjeżdżali, ale jeden z nastraszonych postanowił powiadomić prawdziwych mundurowych. Zabawa szybko się skończyła. Daniel K. już nie kontroluje. Nudzi się w policyjnym areszcie. Okazało się, że fantazji dodawał mu alkohol - miał w organizmie dwa promile.

Teraz nad losem 26-latka głowi się prokuratura. Przebieraniec usłyszy najpewniej zarzut podawania się za funkcjonariusza publicznego, za co grozi rok więzienia.