Wszystko zaczyna się niewinnie. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", gangi szukają swoich ofiar na zachodzie Polski. Do gazet trafiają ogłoszenia o pracy w Szwecji. Mężczyźni mają pracować na budowach, kobiety przy dzieciach.

Po przyjeździe do Szwecji Polacy wpadają w pułapkę. Oprawcy zabierają im paszporty, mówiąc, że potrzebują ich do wynajęcia mieszkania. Potem pożyczają parę złotych do wysłania rodzinie. Te parę złotych urasta szybko do ogromnego długu. By go spłacić, trzeba kraść w sklepach.

Jeśli Polacy nie chcą kraść, oprawcy ich torturują. Od lat do konsulatu zgłaszali się pobici i zastraszeni Polacy. Ale od wejścia do Unii zgłasza się ich nawet kilku tygodniowo. Wielu z nich ma ślady tortur.

Dręczą ich romskie gangi. To cygańskie rody, które przeniosły się do Szwecji 30, 40 lat temu - opowiada jeden ze złodziei dziennikarzom programu TVN "Uwaga!". Gangsterzy grożą swoim ofiarom także śmiercią. Nieposłuszni wywożeni są w nieznane miejsca. Mówi się, że giną w egzekucjach.

Gangsterzy przychodzą nawet do sądów. Pilnują, żeby złodziej, który wpadł, nie sypał. Ich ofiary wolą się powiesić, niż potem wyjść na wolność. Tak zrobił 34-letni Paweł F. z Rawicza. Powiesił się w areszcie w Malmoe, kiedy usłyszał, że może wyjść. Na wolności czekali na niego gangsterzy.

Wspólne śledztwo polskiej i szwedzkiej policji trwa od jesieni. Zatrzymano już trzech Polaków. Dwóch z nich to Cyganie. Odpowiedzą za handel żywym towarem i zmuszanie do przestępstw. Na przesłuchanie czeka ich 200 ofiar.