Francuskie media piszą o spontanicznej pomocy francuskiej Polonii dla ofiar niedzielnej katastrofy autokaru. W "Le Monde" możemy przeczytać o trójce Polaków, którzy już w poniedziałek rano zgłosili się do szpitala w Grenoble.
56-letnia Halina, 71-letnia Christiane i 48-letni Christophe, jak tylko dowiedzieli się o katastrofie, postanowili coś zrobić. Pani Halina, która wyszła za mąż za Francuza 30 lat temu, pomyślała, że w szpitalu mogłaby pomagać jako tłumacz. I jest już z rannymi i ich rodzinami kilka dni.
Christiane i Christophe urodzili się już we Francji. Ale to nie jest ważne. "Mamy Polskę we krwi" - mówią. Christiane dodaje: "Przede wszystkim jesteśmy patriotami. Kiedy coś się stanie jednemu z nas, zwieramy szeregi, nawet jeśli go nie znamy".
W szpitalu robią, co mogą. "Wszystko jedno, czy to potrwa dwa dni, czy dwa tygodnie, zostaniemy tak długo, jak będziemy przydatni" - podkreśla Christophe.
W szpitalu w Grenoble wciąż leżą 22 ranne osoby. Stan trzech z nich jest ciężki. Poszkodowani z lżejszymi obrażeniami pod koniec tygodnia będą mogli wrócić do Polski.