Sprawcy nic się nie stało, ale 70-letni Zdzisław R., który prowadził osobowe auto, trafił do szpitala z potłuczeniami. Kiedy przyjechał patrol drogówki, szofer z ambulansu lubelskiego szpitala MSWiA całą winę próbował bezczelnie zrzucić na kierowcę forda. Jednak gdy dmuchnął w alkomat, policjanci nie mieli wątpliwości, w którą wersję zdarzenia uwierzyć.

Reklama

Okazało się, że jadący karetką 38-letni Bolesław B. przyszedł na dyżur pijany - miał prawie promil alkoholu we krwi. Na sygnale pędził do szpitala z próbkami krwi. Czekający na nie lekarze musieli pospiesznie wysłać zastępczy ambulans.

Sprawcę kraksy zatrzymano w policyjnym areszcie. Jutro, kiedy wytrzeźwieje, stanie przed sądem 24-godzinnym. Grożą mu dwa lata więzienia oraz zakaz prowadzenia pojazdów. Niewykluczone, że prokuratura postawi mu też znacznie poważniejszy zarzut - spowodowania powszechnego zagrożenia.