Andrzej W. ma 34 lata i kilkuletni wyrok do odsiadki za drobne przestępstwa. Choć sąd wydał skierowanie do Zakładu Karnego w Zamościu, mężczyzna nic sobie z tego nie robił. Dlatego zapadła decyzja, by za kratki doprowadzili go mundurowi.

Policjanci sądzili, że z delikwentem poradzą sobie bez problemów, ale ten ich zaskoczył. Na widok radiowozu czmychnął do starej, ogrzewającej szklarnię kotłowni. Niewiele myśląc, wskoczył do czterdziestometrowego komina.

Reklama

Choć metalowa rura była dość wąska, dla uciekiniera nie stanowiło to problemu. Mężczyzna jest dość wątły. Bardziej rośli policjanci nie mogli podążyć jego śladem, aby go ściągnąć. Dlatego przyjechał negocjator. Półgodzinna rozmowa zakończyła się sukcesem.

Funkcjonariusze odetchnęli z ulgą, bo nie musieli rozbierać konstrukcji. Na koniec tylko otrzepali Andrzeja W. z sadzy i wsadzili do radiowozu.