Pod lupą inspektorów znalazły się: Warszawa, Gdańsk, Poznań, Bydgoszcz, Kraków, Szczecin i Lublin.

– Nasza ocena jest negatywna, bo inwestycje są opóźniane, a władze niewiele robią, aby mieszkańcy przesiadali się do transportu publicznego – mówi rzecznik NIK Paweł Biedziak.

Reklama

Skrajnym przykładem zapóźnień jest stolica. Od sześciu lat nie powstał tu żaden most czy trasa łącząca dzielnice miasta. Start budowy mostu Północnego łączącego Tarchomin z Bielanami był odkładany od 2003 r.

Ale najgorsze, co wynika z raportu NIK, to to, że miasta nie mają planów, jak z głową poprawiać sytuację. Kontrolerzy w każdym z ratuszów odnaleźli strategię rozwoju komunikacji. Tyle że wszystkie były ich zdaniem nierzetelne. – Nie opracowano do nich planów operacyjnych z trybem, zasadami i terminami wykonania poszczególnych zadań. To tylko zbiory pobożnych życzeń – tłumaczy Biedziak.

Reklama

Raport nie pozostawia kierowcom złudzeń: sytuacja szybko nie ulegnie poprawie. W większości kontrolowanych miast nawet 30 proc. arterii wymagała natychmiastowych remontów. Dlatego mimo rosnących wydatków na transport (od 2004 do 2008 r. o 140 proc.) nie daje się odczuć poprawy. Inspektorzy zauważają, że kwoty wydawane na transport są dalekie od potrzeb, a w dodatku są miasta, które nie potrafią wydać tego, co mają: Lublin wydaje zaledwie 63 proc., a Szczecin tylko 73 proc. środków przeznaczonych na poprawę stanu dróg.

Według inspektorów prawdziwą katastrofą jest stan taboru komunikacji miejskiej, szczególnie tramwajów i trolejbusów. Choć pomagają one uniknąć korków, władze lekceważą tę alternatywę. W ośmiu kontrolowanych miastach w 2003 r. połowa wagonów miała więcej niż 20 lat. Dziś ten odsetek sięga ponad 70 proc. Tragiczny jest stan techniczny trolejbusów w Lublinie, w którym nie ma tramwajów. – To z pewnością nie zachęca mieszkańców do przesiadania się ze swoich aut – mówi Biedziak. Niekonsekwentnie i bez planu miasta budują też ścieżki rowerowe. Zajmują one mniej niż 1 proc. sieci komunikacyjnej.