Przeszczep przeprowadzał zespół prof. Piotra Kalicińskiego, kierownika Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów CZD. Transplantacja rozpoczęła się o godzinie 7 i trwała dziewięć godzin.

Operacja była konieczna, bo wątroba chłopca została zniszczona w wyniku zatrucia muchomorem sromotnikowym, który podali mu z innymi grzybami nieświadomi rodzice. Do Centrum Zdrowia Dziecka Tomek trafił trzy doby po zatruciu. Rodzice nie mogli być dawcami narządu i do poniedziałku trwały poszukiwania innego dawcy. Ostatecznie organ pobrano od zmarłego, 25-letniego mężczyzny.

Reklama

"Przy zatruciu sromotnikiem u dziecka właściwie nie ma innej metody ratunku niż transplantacja wątroby. Można by było jej uniknąć, gdyby zatrucie zauważono po kilku godzinach po spożyciu, a to jest prawie niemożliwe, bo wtedy sromotnik nie daje niepokojących objawów. Kiedy zaś objawy się już pojawią, zazwyczaj jest za późno na inne metody i trzeba przeprowadzić transplantację. U dzieci wątroba bardzo szybko ulega zniszczeniu" - podkreśił rzecznik CZD.

Dopiero za kilka dni będzie wiadomo, czy wątroba dawcy nie została odrzucona przez organizm chłopca. "95 proc. planowanych wcześniej operacji kończy się sukcesem, a jeśli chodzi o nagłe sytuacje - sukcesem kończy się 60-70 proc. przeszczepów wątroby u dzieci. W naszym ośrodku odsetek ten sięga nawet 75 procent" - powiedział PAP prof. Kaliciński.

Po przeszczepie dziecko musi do końca życia otrzymywać leki obniżające odporność, dzięki którym organizm nie odrzuca przeszczepionego narządu. "Życie po przeszczepie nie jest takie samo, jak przed nim. Osoba po transplantacja wymaga ciągłego monitoringu i kontaktu z ośrodkami medycznymi" - zaznacza.

Według prof. Kalicińskiego, rocznie w Polsce jest przeprowadzanych około 40 przeszczepów wątroby u dzieci. Specjalista podkreśla przy tym, że zatrucia nie są najczęstszą przyczyną takich operacji. Z kolei częstszą niż grzyby przyczyną zatruć dzieci jest paracetamol.