Jutro przeciwko wydłużeniu czasu pracy zaproponowanemu w rządowej ustawie o działalności leczniczej protest organizują lekarze i technicy radiolodzy, kolejne grupy specjalistów już się organizują. Pierwsze czytanie ustawy ma się odbyć w Sejmie w tym tygodniu.
Wydłużony czas pracy ma objąć 60 – 70 tys. lekarzy i techników, także fizykoterapeutów, cytopatologów, pracowników prosektoriów. Mają pracować nie 5 godzin dziennie jak teraz, ale 7 godzin i 35 minut – tyle, ile pozostali lekarze.
To się nie podoba, stąd protest – część specjalistów będzie w środę chodzić po szpitalach w czarnych kitlach. Inni w żółtych koszulkach wypełnią sejmową galerię. – W wejściu na teren Sejmu pomoc zadeklarowali posłowie PiS i lewicy – mówi „DGP” Cezary Staroń, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii.
Choć pracować mają o połowę dłużej, nikt nie gwarantuje im podwyżek. Obecnie zarabiają już mniej więcej tyle, co inni lekarze. Na dodatek wydłużenie czasu pracy może oznaczać redukcję części etatów. Zamiast trzech osób wystarczą dwie.
Ucierpieć mogą też pacjenci, bo przedstawiciele deficytowych specjalizacji biorą pod uwagę strajk. Szpitalom brakuje m.in. radiologów i patomorfologów, a ci mogą po prostu nie zgodzić się na nowe warunki pracy. – Ewentualne zmiany mogą się skończyć rezygnacjami z pracy i paraliżem szpitali – mówi Konstanty Radziwiłł, prezydent Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich.
Ministerstwo zaskoczone
Jak dowiedział się „DGP”, autorzy nowej ustawy z resortu zdrowia dwa razy spotykali się ze związkami lekarzy i techników, których ma objąć regulacja. – Podpisaliśmy z nimi nawet porozumienie – mówi nam rzecznik ministerstwa Piotr Olechno. Resort zdrowia zobowiązał się m.in., że w trakcie prac sejmowych posłowie opóźnią wejście w życie ustawy o trzy lata. Ale dla większości lekarzy i techników takie ustępstwa są za małe.
O rezygnacji z nowelizacji przepisów MZ nie chce słyszeć. Tłumaczy, że gdy w latach 50. ustalano skrócony czas pracy, sprzęt, z jakiego korzystali pracownicy ochrony zdrowia, emitował mocne promieniowanie. Od tego czasu technika poszła do przodu i aparatura jest bezpieczna. MZ powołuje się tu na analizy łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy.
Innymi analizami dysponują protestujący. Dotyczą one głównie stanu sprzętu, na jakim muszą pracować. – Instytut Fizyki Jądrowej z Krakowa określił, że poziom promieniowania m.in. w radiologii zabiegowej, hemodynamice czy ortopedii jest nadal wysoki – mówi Cezary Staroń. Przypomina też tegoroczny raport NIK, z którego wynika, że w 88 proc. szpitali publicznych aparatura rentgenowska jest przestarzała i zagraża zdrowiu.
Spośród unijnych państw aż 15 nie różnicuje czasu pracy różnych specjalistów. Najkrótszy czas pracy dla tego typu specjalistów poza nami ma Grecja, gdzie wynosi on 5,5 godzin w czasie letnim i 6 godzin w czasie zimowym. Skrócony czas pracy mają też Włosi, specjaliści z Malty i większości krajów postkomunistycznych.
Podwyżki płac będą znikome
Czy powinniśmy zrównać dzienny czas pracy wszystkich lekarzy i techników medycznych?
Zdecydowanie tak. Przepisy różnicujące czas pracy są archaiczne. Urządzenia, np. radiologiczne, i ich obsługa bardzo się zmieniły, a legislatorzy za tymi zmianami nie nadążają. Osoby pracujące np. przy laserach czy krioterapii powinny pracować tyle samo co inni zatrudnieni.
Jak zatrudnia się radiologów czy rehabilitantów w prywatnych firmach?
U mnie zgodnie z przepisami pracują po pięć godzin. Jesteśmy bardzo pilnie kontrolowani przez inspekcję pracy.
Jakie mogą być podwyżki za dłuższy o prawie 50 proc. czas pracy?
Niewielkie. Teraz za krótszy czas pracy osoby te dostawały adekwatne wynagrodzenia do innych pracowników. Problem w tym, że jak się pracownikom da jakiś przywilej, potem bardzo trudno go odebrać, nawet jeśli jest kompletnie niezasadny.
ola