"Śledztwo dotyczy spowodowania zdarzenia, które zagraża życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Przestępstwo jest zagrożone karą do 12 lat więzienia" - informuje Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Dodał, że na obecnym etapie śledztwo jest prowadzone "w sprawie".
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w wyniku wybuchów gazu śmierć poniósł mężczyzna w wieku 51 lat, a poważniejsze obrażenia odniósł 23-latek. Przebywa on obecnie w szpitalu w Nowej Soli, jego stan jest oceniany jako dobry.
Ponadto, w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze udzielono pomocy medycznej trzem osobom, nie wymagającym hospitalizacji.
Dziś zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłego w celu ustalenia bezpośredniej przyczyny zgonu. Przeprowadzone zostaną również kolejne oględziny miejsca wybuchu.
We wtorek po południu, przed godziną 17, zielonogórska straż pożarna otrzymała pierwsze zgłoszenia o wybuchach gazu w kuchenkach. Potem ich liczba zaczęła lawinowo rosnąć, zgłaszano również wycieki gazu. Łącznie podobnych zgłoszeń było ok. 40. Okazało się, że w instalacji gazowej nastąpił gwałtowny wzrost ciśnienia.
Na osiedla szybko zaczęły docierać kolejne wozy strażackie, policja i pogotowie. Odcięto prąd i dopływ gazu, zaczął pracę miejski sztab kryzysowy. W obliczu zagrożenia kolejnymi wybuchami zarządzono ewakuację osiedli Pomorskiego i Śląskiego, która objęła ok. 6,5 tys. osób.
Miasto przygotowało miejsca w szkołach i hali sportowej, ludzi odwoziły tam autobusy komunikacji miejskiej. 200 osób udało się do miejsc przeznaczonych dla ewakuowanych osób, pozostali znaleźli schronienie u rodzin.
Przez kilka godzin strażacy i gazownicy sprawdzali budynek po budynku. W tym czasie policja zabezpieczała cały teren i pilnowała, by nie dochodziło do kradzieży.
Po godzinie 22 wojewoda lubuski Helena Hatka po kolejnym posiedzeniu sztabu kryzysowego oznajmiła, że mieszkańcy mogą wracać do domów. Włączono prąd, przywrócono ruch uliczny. Powroty przebiegły bardzo spokojnie. Nadal na osiedlach nie ma gazu.
Jedynym budynkiem, który nie został zasiedlony jest blok nr 1 na Osiedlu Pomorskim, gdzie doszło do dużej eksplozji gazu, która zniszczyła kilka ścian na siódmym piętrze. W budynku mieszka ok. 150 rodzin. Ludzie ci nadal przebywają u bliskich lub pod opieką miasta.