Rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej Jacek Korycki poinformował w poniedziałek PAP, że aresztowani to 62-letni obywatel Holandii Wilhemus D., 60-letni Ryszard J. i 39-letnia Anna A. Całej trójce śledczy przedstawili zarzuty ścigane z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Holender, który był właścicielem gospodarstwa rolnego, gdzie znaleziono plantację, jest podejrzany o nielegalną uprawę znacznej ilości konopi indyjskich, przetwarzanie ich na narkotyk w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, posiadanie przyrządów do uprawy marihuany oraz wywożenie gotowego narkotyku do Holandii. Dodatkowo prokuratura zarzuciła mu nielegalne posiadanie 227 sztuk amunicji strzeleckiej kaliber 5,56 mm, za co Kodeks karny przewiduje do 8 lat pozbawienia wolności.
Ryszardowi J., pracownikowi gospodarstwa rolnego zarzucono nielegalną uprawę znacznej ilości konopi indyjskich i ich przetwarzanie. Podobne zarzuty postawiono Annie A., życiowej partnerce Holendra. Wszystkim grozi za do 8 lat więzienia.
Holender nie przyznał się do zarzutów. Pozostali podejrzani odmówili składania wyjaśnień.
Plantację w podłupskim Smołdzinie okryto po pożarze, który w piątek wieczorem wybuchł w hali warsztatowej gospodarstwa Holendra. Gaszący ogień strażacy najpierw znaleźli w jednym z pomieszczeń 200 krzaków marihuany. Potem policjanci odkryli w ścianie zamaskowane drzwi prowadzące do kolejnego pomieszczenia, w którym rosło 3 tys. krzaków konopi indyjskich.
Plantacja - jak powiedział PAP rzecznik słupskiej policji Robert Czerwiński - była profesjonalnie przygotowana, do rosnących w doniczkach krzaków konopi doprowadzono specjalny system nawadniania, oświetlenia, wentylacji i nawożenia.
Według szacunków policji z roślin można było wyprodukować narkotyki o łącznej wartości 3 mln zł. Natomiast prokuratura, która w zarzucie mówi o 2 tys. 102 roślinach, oszacowała wydajność plantacji na ponad 46 kg marihuany.