Jak poinformował PAP w piątek zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie Jaromir Rybczak, jednym z podejrzanych jest emerytowany obecnie policjant z posterunku w Tyczynie, który sporządzał fikcyjne notatki pokolizyjne. Później były one przedstawiane ubezpieczycielom jako dowód kolizji, na podstawie którego występowano o odszkodowania. Wśród podejrzanych jest także właściciel warsztatu samochodowego.

Reklama

"Posiadał on, z racji prowadzonej działalności gospodarczej, łatwy dostęp do osób, których pojazdy zostały uszkodzone. Jednak osoby te nie posiadały uprawnień do odszkodowania z różnych przyczyn, np. z braku ubezpieczenia OC czy spowodowania kolizji i uszkodzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości" - wyjaśnił Rybczak.

Dodał, że w procederze brały udział także osoby, które zgadzały się na odegranie roli sprawcy kolizji. To właśnie z ich ubezpieczeń były wypłacane odszkodowania poszkodowanym w rzekomych kolizjach. Jednak ze względu na dobro śledztwa, prokurator odmówił podania szczegółów dotyczących m.in dzielenia się podejrzanych uzyskanymi z ubezpieczenia pieniędzmi.

Czworo podejrzanych: były policjant, właściciel warsztatu samochodowego oraz dwóch rzekomo poszkodowanych zostało aresztowanych na trzy miesiące. Wobec siedmiu osób zastosowano dozory policyjne i zakaz opuszczania kraju.

Jedną z tych osób jest drugi funkcjonariusz policji, któremu przedstawiono zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i usiłowania oszustwa. Jak dodał Rybczak, zarzut ten dotyczy ubocznego wątku śledztwa i nie ma jednak związku z wyłudzaniem odszkodowań. Chodzi o zatrzymanie przez tego policjanta dokumentacji potrzebnej w śledztwie, za oddanie której zażądał łapówki.

Policjantom grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast pozostałym - od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Śledztwo prowadzi, pod nadzorem prokuratora, rzeszowski Wydział Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.