W poniedziałek późnym popołudniem na policję zadzwonił 51-letni kierowca autobusu linii 186 i poinformował, że zatrzymał młodego nietrzeźwego mężczyznę, który uprowadził "jego" pojazd.
"Kierowca wyszedł z kabiny, bo ktoś parkując samochód zahaczył o autobus. Nastolatek wykorzystał ten moment, usiadł za kierownicą i ruszył" - powiedział PAP rzecznik gliwickiej policji Marek Słomski.
Jazda zakończyła się już po kilkudziesięciu metrach na skrzyżowaniu ulic Styczyńskiego i Andersa. Na zakręcie przegubowy solaris "przełamał" się, tylna część uderzyła w słup sygnalizatora świetlnego. Wtedy do autobusu dobiegł kierowca.
Uprowadzonym pojazdem podróżowało 60 pasażerów, nieświadomych co właściwie się dzieje. Na szczęście żadnemu z nich nic się nie stało. Zatrzymanego nastolatka mundurowi umieścili w policyjnym areszcie. Miał około dwóch promili alkoholu w organizmie i - jak mówią policjanci - wyrażał skruchę.
W sprawie porwania autobusu zostało wszczęte śledztwo. Nastolatek usłyszy zarzuty popełnienia kilku przestępstw: kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu, prowadzenia pojazdu bez uprawnień, krótkotrwałego użycia pojazdu oraz stworzenia zagrożenia dla życia wielu osób, za co grozi nawet osiem lat więzienia.