Przedszkolanka broniła się, że włosy "same wypadły", bo chłopiec leczył się na alergię skóry.

Podczas przesłuchań i procesu wyszły na jaw bulwersujące fakty. Okazało się, że pracująca od 20 lat "wychowawczyni" od dawna zmuszała siłą, krzykiem i szantażem dzieci do jedzenia, zamykała je w toalecie, ciągnęła za uszy i włosy.

Reklama

Na podstawie zeznań prokuratura wszczęła kolejne śledztwo - w sprawie znęcania się psychicznego i fizycznego nad dziećmi. Postępowanie trwa, a kobieta... nadal pracuje w przedszkolu.