Jak powiedziała PAP Danuta Król z Muzeum Archeologicznego, skarb został znaleziony w poniedziałek i tego dnia trafił do placówki. "W tej chwili rozpoczynamy wstępną selekcję i konserwację przedmiotów, które się na niego składają" - wyjaśniła Król.
Dodała, że wśród przedmiotów znalezionych w lesie jest m.in. srebrna kaptorga - noszone przez dawnych Słowian na szyi pudełko przeznaczone na zioła, pachnidła czy amulety. "Mamy pięć zachowanych w bardzo dobrym stanie i wykonanych z wysokiej próby srebra, pierścionków. Są zawieszki - niektóre w kształcie konika czy bransolety z zakończeniami w kształcie głowy węża" - powiedziała Król.
Jak dodała, wśród monet składających się na skarb są - pochodzące z XI wieku monety niemieckie, ale też arabskie monety z tego czasu. W miejscu znalezienia skarbu natrafiono też na fragmenty tkaniny oraz glinianego garnka, w którym najprawdopodobniej skarb został ukryty.
"Więcej na temat znalezionych przedmiotów będziemy mogli powiedzieć, gdy obejrzą je specjaliści od garncarstwa, biżuterii czy monet" - wyjaśniła dodając, że srebrne przedmioty składające się na znalezisko ważą w sumie ok. pół kilograma.
Dyrektor Muzeum Archeologicznego w Gdańsku Henryk Paner powiedział PAP, że chciałby, aby znaleziony skarb, po przejściu konserwacji, wzbogacił wystawę stałą gdańskiej placówki. Zapytany o wartość znaleziska wyjaśnił, że w Polsce na tego typu skarby trafia się co kilka lat. "Jednak w naszych okolicach od dawna nie było tego typu przypadków" - powiedział dyrektor.
Skarb znalazł mężczyzna, który przejeżdżał przez las rozciągający się między miejscowością Susz (woj. warmińsko-mazurskie) i Prabuty (woj. pomorskie). W lesie wykonywano ostatnio jakieś prace, które najprawdopodobniej wzruszyły ziemię i przypadkiem wydobyły skarb na powierzchnię.
Mężczyzna, który znalazł skarb, zgłosił ten fakt do wiceburmistrza Prabut, a ten - do pomorskiego konserwatora zabytków. "My z kolei poinformowaliśmy o sprawie Muzeum Archeologiczne i w poniedziałek przywieźliśmy skarb do Gdańska" - powiedział PAP rzecznik konserwatora zabytków, Marcin Tymiński.
Jak dodał Tymiński, jest duże prawdopodobieństwo, że znalazca skarbu otrzyma nagrodę z ministerstwa kultury. "Maksymalnie może ona wynieść 25-krotność średniego wynagrodzenia, zwykle jednak jest niższa. Najwyższa nagroda, o jakiej słyszałem, wynosiła 30 tysięcy złotych" - powiedział Tymiński.