Zdaniem komisji Millera gen. Błasik pojawił się w kabinie załogi o godz. 8.36 (czasu polskiego). O tej porze w stenogramach komisji zapisano słowa: Witam, witam. Dzień dobry, potem padają niezidentyfikowane wypowiedzi, a następnie ktoś mówi: Dzień dobry (lub w alternatywnej wersji wypowiedzi: Witamy również). Potem znów padają niezidentyfikowane słowa, po czym znów ktoś mówi Dzień dobry. Żadna z osób, które się wypowiadały w tym fragmencie stenogramu, nie została zidentyfikowana, jednak komisja napisała w raporcie, że jej zdaniem to właśnie Błasik wszedł wówczas do kokpitu.
W stenogramie przygotowanym dla prokuratury przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych w tym fragmencie zapisu również prawdopodobnie ktoś się wita z załogą. Najpierw padają nierozpoznane słowa niezidentyfikowanej osoby, potem ktoś z członków załogi mówi ej ty, .... Moment później niezidentyfikowany mężczyzna wypowiada prawdopodobnie słowo generałowie. Dwie sekundy później pierwszy pilot prawdopodobnie wypowiada słowo witamy. Potem następują niezidentyfikowane słowa zarówno mężczyzny, jak i członków załogi.
W opublikowanych przez komisję Millera stenogramach korespondencji pokładowej kolejna wypowiedź gen. Błasika pada 26 sekund po godz. 8.40. Trzy sekundy wcześniej niezidentyfikowana osoba mówi "trzysta", zapewne podając wysokość, potem padają dwie niezidentyfikowane wypowiedzi. Następnie Błasik podaje wysokość: "dwieście pięćdziesiąt metrów". Chwilę później również nawigator poinformował: "Dwieście pięćdziesiąt".
Według stenogramów prokuratury słowa trzysta wypowiedział nawigator. Niemal w tym momencie zaczęła się wypowiedź nierozpoznanego mężczyzny (eksperci nie zidentyfikowali słów). Sekundę później ktoś z załogi spytał Jakie trzysta?, a dwie sekundy później słowa dwieście pięćdziesiąt metrów wypowiedział drugi pilot. Niezidentyfikowany mężczyzna powiedział wówczas ... pięćdziesiąt, a dwie sekundy później dodał prawdopodobnie: Weź sobie policz.
W stenogramach komisji Millera Błasikowi przypisano też podanie wysokości Sto metrów 44 sekundy po godz. 8.40. Głos należący prawdopodobnie do nawigatora powiedział chwilę później: Sto. W momencie, kiedy Błasik wypowiedział te słowa, system TAWS, który już od ponad pół minuty nadawał już komunikaty terrain ahead, zaczął podawać również komunikat pull up.
W zapisie rozmów opublikowanym przez prokuraturę słowa "sto metrów" wypowiada drugi pilot, a sekundę później nawigator potwierdza "sto". Przed tymi kwestiami, między nimi, jak i po nich padają niezidentyfikowane słowa, które eksperci przypisują nieznanemu mężczyźnie.
Według komisji Millera sześć sekund po słowach Sto metrów Błasik miał powiedzieć Nic nie widać. Słowa te, wypowiedziane pośród kolejnych sygnałów systemu TAWS, w stenogramie zapisano w nawiasie, co oznacza, że specjaliści z komisji mieli wątpliwości, czy poprawnie dokonano odsłuchu. Według dokumentu opublikowanego w poniedziałek, w momencie, gdy TAWS nadaje kolejne komunikaty, padają co prawda słowa, ale nie zostały ani zidentyfikowane, ani przypisane konkretnej osobie.
Komisja Millera po porównaniu wypowiedzi Błasika i pilotów z danymi o wysokości samolotu (zarówno nad poziomem lotniska, jak i na ziemią w danym momencie) oceniła, że dowódca Sił Powietrznych poprawnie odczytywał wysokość z wysokościomierza barometrycznego, podczas gdy nawigator i pozostali członkowie załogi korzystali z radiowysokościomierza.
Z kolei według MAK gen. Błasik o godz. 8.39 wyjaśniał komuś, do czego służy mechanizacja skrzydła (powiedział: Mechanizacja skrzydła przeznaczona jest do...). Jak napisano w raporcie MAK, głos Błasika zidentyfikowali polscy specjaliści na tle czytania karty kontrolnej przez załogę. MAK podkreśla, że zdanie wypowiedziane przez generała pozwala przypuszczać, że w danej chwili w kabinie pilotów były minimum dwie postronne osoby.
Jednak w stenogramach opublikowanych w poniedziałek słowa mechanizacja skrzydeł... wypowiada nawigator. Zarówno przed nimi, jak i po nich zarejestrowano niezidentyfikowane słowa, ale nie wiadomo, kto je wypowiedział. Nieco inna wersja jest w zapisach komisji Millera: słowa mechanizacja skrzydeł najpierw wypowiada nawigator, a sekundę później - niezidentyfikowana osoba.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej wojskowa prokuratura, prowadząca śledztwo ws. katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., poinformowała, że nie dysponuje opinią jednoznacznie wskazującą na to, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kokpicie Tu-154M. W stenogramach rozmów w kokpicie przygotowanych na użytek prokuratury nie padają wypowiedzi Błasika, chociaż były one w dwóch znanych wcześniej zapisach rozmów - opublikowanym we wrześniu 2011 r. przez polską komisję badającą katastrofę oraz upublicznionym w czerwcu 2010 r. na podstawie ustaleń Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).
Ustalenia dotyczące obecności gen. Błasika w kokpicie zawierał raport komisji Jerzego Millera (na podstawie odczytów dokonanych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji); o obecności w kokpicie polskiego Dowódcy Sił Powietrznych mówił też raport MAK.