Przepraszam panią generałową Błasikową za to, że zbyt wcześnie powiedziałem o obecności generała Błasika w kokpicie, opierałem się na dostępnych wtedy informacjach - powiedział w rozmowie z "Faktem" płk Edmund Klich. Jego tezy o tym, że gen. Andrzej Błasik był w kokpicie tupolewa, lecącego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku, nie potwierdziły się. W opublikowanych wczoraj nowych stenogramach zapisów z czarnych skrzynek nie zidentyfikowano jego głosu.
Jeszcze dalej w zarzutach wobec gen. Błasika poszli badający katastrofę smoleńską Rosjanie. Na głośnej konferencji prasowej MAK Tatiana Anodina ogłosiła, że we krwi generała wykryto alkohol. Stwierdzono również, że sama obecność dowódcy sił lotniczych była swoistą presją na załogę.
Ewa Błasik, która wielokrotnie skarżyła się, iż jej mąż został pośmiertnie pohańbiony, nie odebrała przeprosin od płk. Klicha. Jak pisze "Fakt", wdowa po generale wyjechała do rodziny. To gorzka i spóźniona satysfakcja dla niej i dla rodziny - stwierdził jej pełnomocnik, mec. Bartosz Kownacki.
Czytaj także: Jest kryzys, a Kopacz rozdała milionowe nagrody