W poniedziałek zdawkowe relacje z Warszawy przekazały jedynie agencje RIA-Nowosti i Interfax. Krótką informację o wystąpieniu polskich prokuratorów na swojej stronie internetowej zamieściła też rządowa "Rossijskaja Gazieta". We wtorek temat ten podjęło tylko nadające głównie na zagranicę radio Gołos Rossii.

Reklama

RIA-Nowosti wybiła, że w kabinie pilotów nie było słychać głosu dowódcy Sił Powietrznych Polski, generała (Andrzeja) Błasika, którego podejrzewano o wywieranie presji na załogę prezydenckiego Tu-154M.

Agencja przypomniała, że Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który badał katastrofę, latem 2010 roku podał, iż generał Błasik przebywał w kabinie pilotów do momentu zderzenia Tu-154M z ziemią i wywierał presję psychologiczną na załogę. Obwiniono go m.in. o wydanie komend podczas lądowania - zauważyła RIA-Nowosti.

Agencja odnotowała, że rosyjskie dochodzenie informowało wcześniej, iż na obecność generała Błasika w kabinie pilotów wskazywał charakter obrażeń, jakich doznał w czasie katastrofy i położenie ciała po upadku Tu-154M.

Reklama

Z kolei Interfax wyeksponował, że polscy eksperci nie znaleźli dowodów na to, iż na pilotów samolotu prezydenta Polski wywierano nacisk.

Rezultaty ekspertyzy nie pomogły w ustaleniu przynależności głosów nagranych w kabinie pilotów samolotu polskiego prezydenta, który rozbił się pod Smoleńskiem, co podaje w wątpliwość hipotezę, iż dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik wywierał presję na pilotów - przekazała agencja, powołując się na Polskie Radio.

Natomiast radio Gołos Rossii podkreśliło, że w ostatnich minutach lotu feralnego rejsu dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik nie rozmawiał z pilotami. To znaczy, że nie wywierał presji na załogę, a obcy głos w kabinie nie zależał do generała - zaznaczyła rozgłośnia.

Reklama

Gołos Rossii określa opinię ekspertów sądowych z Krakowa jako "sensacyjną". Zauważa także, iż strona polska po raz kolejny zakwestionowała zarówno rezultaty badania katastrofy przedstawione przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, jak i prace własnej, narodowej komisji Jerzego Millera.

Radio przytoczyło też wypowiedź rosyjskiego eksperta w zakresie bezpieczeństwa lotniczego, pilota-oblatywacza Magomeda Tołbojewa, który ocenił, że w sprawie tej katastrofy nie można niczego zmienić. Znamy przyczyny katastrofy. Wiemy, jakie warunki doprowadziły do tej katastrofy. Zmienić tam niczego nie można - oświadczył.

Istota tkwi w tym, że oni pewnie szli na śmierć. Po prostu o tym nie wiedzieli. Przyczyna była jedna - nie przestawili ciśnienia na ciśnieniomierzu barometrycznym. Szli na śmierć. Sami szli. Na innym lotnisku - nie w Smoleńsku, lecz w Warszawie - zdarzyłoby się to samo - dodał Tołbojew.

W żaden sposób do ustaleń polskich prokuratorów wojskowych nie odniósł się Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.