Zastępca dyrektora ds. eksploatacji Zakładu Linii Kolejowych w Opolu Piotr Krywult powiedział PAP, że również maszynista - znając szlaki kolejowe oraz znaki kolejowe - nie powinien był jechać w tym kierunku. Z obrazu semafora jasno wynikało, że jedzie nie w tym kierunku, w którym powinien - powiedział Krywult. Dodał, że zawinił brak współpracy. Podkreślam jednak, że żadnego zagrożenia bezpieczeństwa ruchu i dla pasażerów nie było - zaznaczył.
W poniedziałek pociąg Przewozów Regionalnych relacji Opole-Brzeg wyjechał ze stacji Opole Główne o godz. 15.30. Za stacją Opole Zachodnie maszynista prowadzący skład zorientował się, że jedzie nie na Brzeg, ale w kierunku Nysy do Szydłowa. Zatrzymał więc skład. Nikomu nic się nie stało, ale pasażerowie ostatecznie w trasę ruszyli z prawie półtoragodzinnym opóźnieniem. Zdarzenie jeszcze w poniedziałek zbadała specjalna komisja złożona z przedstawicieli Polskich Linii Kolejowych i Przewozów Regionalnych podlegająca Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych.
Wicedyrektor PLK zapowiedział, że wobec winnych zdarzenia z poniedziałku zostaną wyciągnięte konsekwencje. Dyżurny ruchu z sekcji Brzeg już został odsunięty od czynności służbowych i czeka na postępowanie. Będzie przesłuchiwany przez komisję - zapowiedział Piotr Krywult. Komisja będzie się też zajmować sprawą maszynisty. Według Krywulta ma pracować miesiąc.
Zarząd województwa opolskiego, udziałowiec Przewozów Regionalnych, zapowiedział też, że zwróci się do zarządu Przewozów Regionalnych z wnioskiem o wyjaśnienie przyczyn poniedziałkowego wstrzymania pociągu ze strony PLK.