Z programem TVN-u skontaktowała się też pielęgniarka, która tam pracowała. - Jestem pielęgniarką z powołania. Mam dość warunków panujących w tym domu, dawania pacjentom jedzenia jak dla świń. Tam nie dba się o pensjonariuszy. Te warunki stwarzają zagrożenie dla ich życia - mówiła kobieta. Pielęgniarka podkreślała, że wszelkie doniesienia pracowników są ignorowane przez dyrektorkę ośrodka.
Na zarejestrowanym filmie widać starszego mężczyznę przywiązanego do kaloryfera przy łóżku, kobietę, która spadła z niezabezpieczonego łóżka. Można też zobaczyć, że staruszka przygotowywana do kąpieli leży naga na gołej podłodze łazienki, niczym nie osłonięta. Widoczna gołym okiem jest zbyt duża liczba pensjonariuszy i za niskie pokoje na poddaszu, w których podopieczni ośrodka nie mogą się wyprostować.
Domu opieki nie ma w rejestrze urzędu wojewódzkiego. Nie posiada on również zgody na prowadzenie działalności. Urząd wojewódzki zapewnia jednak, że podczas kontroli nie wykazano, żeby pensjonariuszom działa się krzywda. Po kontroli właściciele dostali szansę na dostosowanie do standardów i wpisanie do rejestru.
Ponieważ właściciel tego nie zrobił, została na niego nałożona kara w wysokości 20 tys. zł. Nie ma innych możliwości prawnych. Można tam zrobić kolejną kontrolę - tłumaczyła Ivetta Biały, rzeczniczka prasowa wojewody mazowieckiego.
Mimo nałożonej kary i zarzutu o zbyt dużą liczbę pacjentów ośrodek rozszerzył działalność o kolejny budynek.
To nie jest upychalnia - zapewniała dziennikarzy "Uwagi" właścicielka ośrodka. Jednak, gdy po interwencji dziennikarzy na miejscu pojawił sanepid, inspektorzy nie zostali wpuszczeni do środka z powodu nieobecności właścicieli.