Okazało się, że w ukrytej chłodni było go znacznie więcej niż sądzono. Znaleziono tam aż 94 palety zmrożonego mięsa - mówi "Rzeczpospolitej" Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.

Przypomina przy tym, że wcześniej na 18 ton mięsa natrafiono w samochodzie - chłodni zaparkowanej w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni.

Reklama

Mięso nie nadawało się do wprowadzenia na rynek, bo nie miało żadnych dokumentów. Wiadomo, że zakończono już jego wywóz. Jak na razie nie ma jednak wyników badań próbek.

43-letniemu Piotrowi M. postawiono zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa, naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.