Piotr S., pseudonim Staruch, na ławie oskarżonych. Przed warszawskim sądem rejonowym dla Pragi Południe rozpoczął się proces nieformalnego lidera kibiców warszawskiej Legii. Jest on oskarżony o przestępstwa narkotykowe i ukrywanie dowodów osobistych innych osób. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Sąd postanowił, że proces nie może być rejestrowany przez media.



Reklama

Jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy obrońca oskarżonego mecenas Krzysztof Wąsowski w rozmowie z IAR dowodził, że jego klient jest niewinny. Oczywiście, że jest niewinny. Pomijam fakt, że tego w ogóle nie zrobił, ale i nie ma na to żadnych dowodów - mówił mecenas Wąsowski. Obrońca Piotra S. dowodził też, że jego klient niesłusznie spędził wiele miesięcy w areszcie. To oburzająca kwestia. Nie można na podstawie tak słabych dowodów nakazywać człowiekowi przebywanie w areszcie przez dziewięć miesięcy - ocenia mecenas.

Według prokuratury, Piotr S. miał kupić kilogram i zamówić kolejne 5 kilogramów amfetaminy w maju 2010 roku Za te przestępstwa grozi do 10 lat więzienia. Ale po ośmiu miesiącach aresztowania, pod koniec stycznia "Staruch" został zwolniony za kaucją w wysokości 80 tysięcy złotych. Akt oskarżenia opiera się bowiem wyłącznie na zeznaniach świadka koronnego "Haniora", który zniknął. Nie ma też zapisu monitoringu ze stacji benzynowej, na której miało dojść do transakcji. Śladów po narkotykach śledczy nie odkryli też w mieszkaniu S.