Dziękuję Wam za wsparcie i życzliwość. Nasze bycie razem przez ostatnich siedem lat było dla mnie ważnym i niezapomnianym doświadczeniem na mojej życiowej drodze. Bardzo wiele się od Was nauczyłem. Mam nadzieję, że moja posługa była cenna również dla Was - napisał w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej parafii w Jasienicy. - Niedzielne wieczorne zgromadzenie przy plebanii i to co się wydarzyło przed kościołem dziś rano dowodzi jak ciężko jest zapanować nad rozbudzonymi emocjami. To jest zrozumiałe, ale niczemu nie służy i szkodzi nam wszystkim - dodał.

Reklama

Zapowiedział również, że zamierza podporządkować się decyzji abp. Henryka Hosera o odwołaniu go z funkcji proboszcza i przebieg sprawy obserwować spoza parafii. - Jeśli ktokolwiek zdarzeniami ostatnich tygodni w Jasienicy poczuł się dotknięty lub zgorszony - szczerze przepraszam - dodał. Całość oświadczenia >>>

Jeszcze wczoraj ksiądz Wojciech Lemański nie chciał opuścić parafii w Jasienicy koło Tłuszcza. Przed dziesięcioma dniami kapłan został odwołany z funkcji przez ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, arcybiskupa Henryka Hosera. Twierdził jednak, że może pozostać na stanowisku do czasu rozpatrzenia odwołania, jakie złożył do Watykanu. Sprawa księdza Lemańskiego doprowadziła do konfliktu w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów.



Do Jasienicy przybyli dziś księża z kurii warszawsko-praskiej, którzy chcieli dostarczyć księdzu Lemańskiemu dekret o mianowaniu administratora parafii. Posługa dotychczasowego proboszcza formalnie zakończyła się wczoraj wieczorem. Duchowny utrzymywał jednak, że może pozostać na stanowisku od momentu złożenia odwołania do czasu jego rozpatrzenia. Przeciwnego zdania są przedstawiciele kurii warszawsko-praskiej, według których ksiądz powinien opuścić parafię.

Podczas wizyty przedstawicieli kurii księdzu Lemańskiemu towarzyszyli wierni, którzy stanęli po stronie swojego proboszcza. Przybyłym duchownym zarzucali niekompetencję i lekceważenie wiernych. Mieszkańcy Jasienicy twierdzili, że ksiądz Lemański dużo zrobił dla parafii i zapowiadali, że nie będą dawać ofiar nowemu proboszczowi. Krytykowali też decyzję kurii warszawsko-praskiej, która zaproponowała 52-letniemu księdzu Lemańskiemu zamieszkanie w domu księży emerytów.



Profesor Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie, ksiądz Jan Dyduch, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że według prawa kanonicznego ksiądz Lemański powinien opuścić parafię. Jak wyjaśnił duchowny, proboszcz, który złożył odwołanie od decyzji biskupa o wydaleniu z parafii, powinien podporządkować się temu nakazowi do czasu rozstrzygnięcia sporu. Ksiądz Dyduch sprecyzował, że zgodnie z przepisami, proboszcz powinien opuścić dom parafialny, może natomiast pozostać na terenie parafii. Ordynariusz diecezji powinien zapewnić mu utrzymanie. Na czas wydania decyzji przez Stolicę Apostolską, funkcję proboszcza powinien przejąć ksiądz administrator. Watykańska Kongregacja do Spraw Duchowieństwa, rozpatrująca odwołanie, może podtrzymać decyzję biskupa lub przyznać rację proboszczowi. Wtedy wszystko wraca do stanu przed wydaniem decyzji biskupa - wyjaśnił ksiądz Dyduch. Proboszcz wraca do parafii, a biskup powinien mu wynagrodzić szkody, jakie poniósł w czasie usunięcia z urzędu.



Jeżeli ksiądz Lemański nie będzie chciał opuścić kościoła, to, jak powiedział ksiądz Dyduch, grożą mu kary nałożone przez biskupa. Może to być pisemne upomnienie, a później suspensa. Ksiądz Lemański nie mógłby w takim wypadku sprawować sakramentów. Końcowym etapem konfliktu może być pozbawienie stanu duchownego przez Sąd Kościelny.



Reklama

Także warszawski duszpasterz środowisk twórczych, ksiądz Grzegorz Michalczyk, uważa, że ksiądz Lemański łamie prawo kanoniczne. Zdaniem księdza Michalczyka, były już proboszcz parafii w Jasienicy źle interpretuje prawo. Duszpasterz środowisk twórczych uważa, że nieprzekazanie administratorowi parafii tylko pogorszyło sytuację księdza Lemańskiego. - W wypadku odwołania do Watykanu, księdzu Lemańskiemu zostanie zarzucone dodatkowo, że nie respektuje dekretów prawa kanonicznego - powiedział ksiądz Michalczyk.



Arcybiskup Henryk Hoser odwołał księdza Lemańskiego dekretem z 5 lipca, zarzucając mu brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych. Na swoim blogu duchowny krytykował kościelnych hierarchów, w tym arcybiskupa Hosera - przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych. Zarzuty dotyczyły między innymi dokumentu bioetycznego episkopatu, przeciwstawiającego się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji.



Według księdza Lemańskiego, działania arcybiskupa Hosera przeciwko niemu zaczęły się, gdy podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i należy do narodu żydowskiego. Duchowny domagał się przeprosin od arcybiskupa. Kuria warszawsko-praska zaprzeczyła twierdzeniom księdza Lemańskiego.