Zaostrzył on w ten sposób wcześniejszy werdykt Sądu Apelacyjnego. Sędzia Ryszard Milewski, były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku, jest obwiniony o uchybienie godności sędziego w związku prowokacją dziennikarską, przeprowadzoną przy okazji sprawy Amber Gold.
Odwołanie od wcześniejszego wyroku, na mocy którego sędzia został pozbawiony funkcji prezesa, wniósł m.in. Minister Sprawiedliwości. Żądał on usunięcia sędziego z zawodu. Sąd Najwyższy nie przychylił się jednak to tego. U
znał, że to zbyt dotkliwa kara. - Właściwa karą będzie przeniesienie na inne miejsce służbowe - mówił uzasadniając piątkowy wyrok sędzia Wojciech Katner.
Marek Hibner, rzecznik dyscyplinarny sądów, powszechnych ocenił wyrok jako bardzo dotkliwy. Zaznaczył, że wiążą się z nim dodatkowe konsekwencje np. zakaz awansowania, podwyżek czy zasiadania w kolegium sądu.
Dziennikarz, podający się za pracownika kancelarii premiera, zadzwonił do sędziego Milewskiego i powiedział, że Donald Tusk chciałby ustalić dogodny termin posiedzenia aresztowego w sprawie prezesa Amber Gold. Sędzia miał wyrazić gotowość ustalenia takiego terminu. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. W styczniu uznał on Milewskiego za winnego przewinienia dyscyplinarnego. Wymierzono mu karę zakazu awansowania i podwyżek, zasiadania w kolegium sądu i sprawowania funkcji jego prezesa.
Wymierzając karę sąd podkreślił, że rozmowa wywołuje wątpliwość co do bezstronnego wykonywania obowiązków. A prezes sądu w szczególny sposób powinien wykazywać niezależność od jakiejkolwiek władzy.