Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek powiedziała IAR, że dane GUS-u nie zaskoczyły. Głównymi przyczynami ujemnej inflacji były spadki cen żywności, głównie warzyw i owoców, a także tańszy transport. Na dane liczone rok do roku wpłynął także ubiegłoroczny skok inflacji związany z wprowadzeniem ustawy śmieciowej.
Deflacja, czyli spadek ogólnego poziomu cen jest dobra dla konsumentów, ale bywa szkodliwa dla gospodarki. Jeśli towary tanieją, klienci wstrzymują się z zakupami licząc na bardziej atrakcyjne ceny w przyszłości i w rezultacie w handlu i produkcji panuje zastój. Monika Kurtek podkreśla jednak, że tym razem deflacja gospodarce nie zaszkodzi, bo nie potrwa długo, a jej przyczyny leżą poza granicami Polski.
Ekonomistka uważa, że spadek cen skłoni Radę Polityki Pieniężnej do obniżek stóp procentowych. Według Moniki Kurtek stopy spadną dwa razy: w październiku i listopadzie, każda po ćwierć punktu procentowego.
Do danych ze spokojem podchodzi ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. Jak tłumaczy, nie ma tutaj większego zagrożenia dla stanu naszej gospodarki. Ekspert podkreśla, że najważniejsze jest, aby ceny były stabilne. Według ekonomisty, to dobra wiadomość dla konsumentów, bo mogą realnie skorzystać na spadku cen.
Spadek ogólnego poziomu cen w ujęciu rocznym po raz ostatni w Polsce był obserwowany na początku lat 70. XX wieku. W ujęciu miesięcznym ceny także spadły o 0,2 procent.
Do tej pory z deflacją w Polsce mieliśmy do czynienia w latach 30. XX wieku. W okresie PRL ceny spadały w latach 1954-1956 oraz w 1971 roku.