Oskarżony nie przyznawał się do winy. Na początku procesu tłumaczył, że był przekonany, iż dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był zgodny z prawem. Ten argument nie przekonał sądu - wyjaśnia sędzia Małgorzata Sawicka. Podkreśliła, że oskarżony ma wyższe wykształcenie prawnicze, a w 1981 roku był wyższym oficerem milicji o długoletnim stażu. Wiedział więc, że w sposób nieprzewidziany przez prawo pozbawia wolności osoby, na których nie ciąży podejrzenie jakiegokolwiek przestępstwa. Sędzia dodała, że działania, podjęte przez oskarżonego pod presją rozkazu i napięcia, związanego z wprowadzaniem stanu wojennego, nie znajdują żadnego usprawiedliwienia.
Dwóch pokrzywdzonych domagało się od oskarżonego zadośćuczynienia. To powództwo sąd pozostawił bez rozpoznania. Nie zdecydował też o degradacji oskarżonego do stopnia szeregowego ani o podaniu wyroku do publicznej wiadomości. Dlatego jeden z pokrzywdzonych, Józef Nowak, nie jest do końca usatysfakcjonowany, choć - jak mówi - dobrze, że w ogóle doszło do skazania byłego komendanta. Nowak powiedział, że niektórzy mieli co do tego wątpliwości. Pokrzywdzony zapytał retorycznie, czy przez ostatnich 25 lat Polska była wolna, skoro osoby winne popełnienia zbrodni i nadużyć przez wiele lat nie stawały przed sądem.
Nad apelacją zastanowi się obrońca oskarżonego. Sylwester R. na ogłoszenie wyroku nie przyszedł.