W głosowaniu uczestniczyło ponad 60 proc. personelu placówki.

Referendum strajkowe przeprowadzone zostało w dniach 30 maja - 2 czerwca. Ostateczny protokół z wynikami głosowania został sporządzony 6 czerwca i przekazany pracodawcy.

Reklama

Wyniki głosowania pokazały, że problemy, o których od wielu miesięcy mówią związki zawodowe, są rzeczywistymi problemami pracowników. Biorąc udział w referendum i opowiadając się za strajkiem, pracownicy dali nam sygnał do zorganizowania protestu – powiedziała przewodnicząca "S" w placówce Elżbieta Żuchowicz. Dodała, że decyzje dotyczące rozpoczęcia akcji strajkowej jeszcze nie zapadły.

Spór zbiorowy trwa w szpitalu od lutego. Biorą w nim udział wszystkie związki zawodowe funkcjonujące w placówce. Domagają się podwyżek wynagrodzeń w wysokości 300 zł brutto dla wszystkich pracowników. Zdaniem związkowców problemem są bardzo niskie płace części pracowników, np. sekretarek medycznych oraz rozbieżności w wynagrodzeniach osób zatrudnionych na tych samych stanowiskach.

Związkowcy zarzucają też pracodawcy błędy w zarządzaniu. W ich ocenie ze względu na złą organizację pracy i niskie płace z pracy w szpitalu rezygnują specjaliści. W lutym i marcu z powodu braku lekarzy internistów w szpitalu przez 1,5 miesiąca nie działał oddział internistyczny, placówka straciła z tego powodu część dochodów z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Elżbieta Żuchowicz podkreśla, że od momentu rozpoczęcia sporu ani razu nie doszło do zbliżenia stanowisk organizacji związkowych i pracodawcy. 22 marca w placówce przeprowadzony został dwugodzinny strajk ostrzegawczy.

Reklama

12 maja strony zwróciły się z prośbą o pomoc w rozwiązaniu konfliktu do Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Jeżeli tak się stanie, będzie to druga interwencja WRDS w sprawie dąbrowskiego szpitala.

Czekamy na odpowiedź Rady, ale decyzji w sprawie strajku nie będziemy od niej uzależniali. Może się tak zdarzyć, że do spotkania w ramach WRDS dojdzie podczas protestu – przewiduje Żuchowicz.

Pierwsze posiedzenie WRDS dotyczące sytuacji w placówce odbyło się 15 kwietnia. Ustalono, że strony wrócą do rozmów, ale zakończyły się one fiaskiem.

Pełniący obowiązki dyrektora Zbigniew Grzywnowicz nie zgadza się z zarzutami i wyjaśnia, że na podwyżki szpitala nie stać. Dyrektor argumentuje, że podwyżki byłyby możliwe w razie zwiększenia przychodów szpitala. Zwraca uwagę, że placówka, która zainwestowała w rozbudowę i stworzenie ośrodka onkologicznego, od blisko dwóch lat leczy pacjentów chorych na nowotwory bez kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, co poważnie obciąża jej budżet.