- Nazywam się Rand Mittri, mam 26 lat, pochodzę z Aleppo, z Syrii. Jak pewnie wiecie, nasze miasto zostało zniszczone, zrujnowane, nasze życie zostało pozbawione znaczenia. Jesteśmy zapomnianym miastem - zwróciła się do zebranych.
- Dla wielu z was może być trudne poznać i zrozumieć to wszystko, co dzieje się w moim ukochanym kraju, w Syrii. Mnie będzie bardzo trudno opisać w kilku zdaniach życie w bólu, ale postaram się podzielić z wami kilkoma aspektami naszej rzeczywistości. Codziennie nasze życie otacza śmierć. Żyjemy życiem, które jest otoczone przez śmierć. Ale tak jak wy, zamykamy za sobą drzwi, gdy co rano wychodzimy do pracy lub do szkoły. Chwyta nas wtedy strach, że nie wrócimy do naszych domów, tak jak je zostawiliśmy. Może tego dnia zostaniemy zabici. Albo może zginą nasze rodziny. To trudne i bolesne uczucie, wiedzieć, że otacza nas śmierć i zabijanie, że nie ma jak uciec, nie ma nikogo, kto pomoże - mówiła. Drżącym głosem wymieniała imiona przyjaciół, którzy zginęli w wyniku toczącej się od 2011 roku wojny domowej.
- Czy to możliwe, że to koniec? Moje doświadczenie z tej wojny jest trudne i przykre. Ale spowodowało, że dojrzałam przed czasem i widzę rzeczy z innej perspektywy - dodała Mittri.
Mittri, służąca w ośrodku Jana Bosko w Aleppo, mówiła, że do centrum przyjmuje dziennie ponad 700 młodych mężczyzn i kobiet, którzy przychodzą z nadzieją, że zobaczą uśmiech i usłyszą słowo otuchy i zachęty. - Szukają także czegoś, czego brakuje w ich życiu: autentycznego humanitarnego traktowania. Ale jest mi bardzo trudno dawać radość i wiarę innym, kiedy mnie samej brakuje tych rzeczy - przyznała.
- Moje skromne doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że moja wiara w Chrystusa jest silniejsza niż okoliczności. Ta prawda nie wymaga życia w pokoju, wolnego od niedoli. Coraz silniej wierzę, że Bóg istnieje, wbrew całemu naszemu cierpieniu. Wierzę, że czasami przez nasz ból uczy nas prawdziwego znaczenia miłości. Moja wiara w Chrystusa jest powodem mojej radości i nadziei. Nikt nigdy nie zdoła odebrać mi tej prawdziwej radości - powiedziała. Prosiła zgromadzonych o modlitwę za jej kraj.
Do jej słów chwilę później nawiązał papież Franciszek, prosząc zgromadzonych w Brzegach pielgrzymów o modlitwę za tych, którzy cierpią z powodu wojen.