Komentarze:
Propozycja, aby sędziów do KRS wybierał Sejm większością trzech piątych głosów, to krok w dobrym kierunku. Nie zmienia to jednak tego, że – zdaniem rady – z konstytucją nie da się pogodzić żadnego rozwiązania, które zakłada jakikolwiek wpływ polityków na to, jacy sędziowie się w niej znajdą. Ta decyzja powinna należeć do samych sędziów. Tylko wówczas będziemy mieć gwarancję, że na skład rady nie będą miały wpływu kwestie polityczne. Dlatego nie do zaakceptowania jest zarówno pomysł, aby to prezydent wskazywał członków KRS w sytuacji gdy posłom nie uda się osiągnąć w tej kwestii konsensusu, jak i ten, że w takim przypadku głosowanie byłoby powtarzane z tą różnicą, że wówczas każdemu posłowi przysługiwałby tylko jeden głos. Z dwojga złego jednak to drugie rozwiązanie jest bardziej akceptowalne. Spowoduje ono, że skład rady będzie odzwierciedlał poparcie, jakim cieszą się poszczególne partie będące w Sejmie. A to oznacza, że także opozycja będzie miała wpływ na obsadę KRS. Skład rady będzie więc bardziej pluralistyczny, niż to zakładał zawetowany przez prezydenta rządowy projekt - uważa Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, członek Krajowej Rady Sądownictwa.
Rozwiązanie, zgodnie z którym to prezydent ostatecznie wskazywałby sędziów do składu KRS, jest racjonalne. Musi istnieć mechanizm zabezpieczający, który będzie wykorzystywany w sytuacji, gdy w Sejmie nie uda się osiągnąć w tej kwestii tak szerokiego konsensusu, jak życzy sobie tego głowa państwa. Co więcej, rozwiązanie to nie wymaga dokonywania zmian w ustawie zasadniczej. Ta milczy na temat tego, w jaki sposób mają być wybierani członkowie rady. A to oznacza, że ustawodawca zwykły ma w tym zakresie dość dużą swobodę. Nie można więc stawiać tezy, że jeżeli na wybór sędziów do rady nie mają wpływu sami sędziowie, to jest to rozwiązanie z gruntu sprzeczne z konstytucją. Zresztą z punktu widzenia ustrojowego nie ma większego znaczenia, w jaki sposób w ustawie zwykłej zostanie zapisany proces wyłaniania składu KRS. Dla zachowania zapisanej w konstytucji niezawisłości sędziów dużo większe znaczenie mają takie kwestie, jak sposób ukształtowania nadzoru administracyjnego nad sądami. Ten jest obecnie sprawowany przez ministra sprawiedliwości, który jednocześnie sprawuje urząd prokuratora generalnego. To rozwiązanie nie do zaakceptowania na gruncie obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej - zaznacza dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.