Czy tak wygląda Polska lokalna i zakulisowe kampanie w samorządach? Na dziennik.pl prezentujemy cały tekst "Gazety Radomszczańskiej".

Początek 2016 roku, 40-tysięczne Radomsko, miasto na południowych obrzeżach województwa łódzkiego. Trwa kampania wyborcza w ramach przedterminowych wyborów na prezydenta miasta. Rozpisano je, bo poprzednia prezydent Anna Milczanowska zdobyła mandat poselski z ramienia PiS w wyborach parlamentarnych 2015 r. i zrezygnowała z fotela.
W kampanii wyborczej liczy się dwóch kandydatów: Wiesław Kamiński, startujący z PiS, prywatnie wujek prezydenta Andrzeja Dudy i Jarosław Ferenc, przedstawiciel lokalnego stowarzyszenia Razem dla Radomska. Kampanię ma wyśmienitą, profesjonalną, co przyznają nawet jego przeciwnicy. Wygrywa w drugiej turze z 20-procentową przewagą.

Reklama

Po dwóch latach dziennikarze lokalnego tygodnika „Gazeta Radomszczańska” odkryli kulisy tej kampanii. Dla Jarosława Ferenca pracował Łukasz Pawłowski z Warszawy, wysokiej klasy specjalista od kampanii wyborczych, public relations (PR) i mediów społecznościowych. Prawo nie zakazuje sztabom korzystania z takich usług, ale nakazuje rozliczać wszelkie koszty związane z kampanią i przedstawiać je w sprawozdaniu finansowym. W tym złożonym przez sztab Ferenca w Państwowej Komisji Wyborczej nie ma śladu kosztów takiej usługi. Takich praktyk zabrania kodeks wyborczy, który przewiduje wysokie kary zarówno za nielegalne finansowanie kampanii, jak i przekroczenie limitu wydatków.

Prezydent Ferenc twierdzi, że to nie była praca, ale luźna wymiana uwag na temat kampanii, ze względu na długą osobistą znajomość. Pawłowski najpierw twierdził, że nie pracował, tylko „po prostu rozmawialiśmy o kampanii i coś mu doradzałem”. Później, że uczestniczył w kampanii, ale jako amator, bez wynagrodzenia. Gazeta dotarła do świadków, którzy twierdzą, że Pawłowski wydawał sztabowi dyspozycje, aprobował pomysły i sam przedstawiał własne. Podczas przeprowadzonej przez Gazetę prowokacji dziennikarskiej Pawłowski opowiedział o szczegółach kampanii w Radomsku. Mówił także, że wciąż wykonuje tu pracę. Dziennikarze ustalili, że osiem miesięcy temu, w październiku 2017 roku, Solid Work Group, jedna z firm, w której jest większościowym udziałowcem, poszukiwała do pracy „młodszego specjalisty ds. PR”. Miejscem pracy miało być Radomsko.

Reklama
Reklama

Jednocześnie Gazeta odkryła, że w maju 2016 roku Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej podpisało umowę na usługi doradcze w zakresie mediów społecznościowych i kontaktu z mediami z Fundacją Firma Dla Każdego z Warszawy. Co miesiąc płaci jej 5000 zł plus VAT, do tej pory wydało już 120 tys. zł. Na mocy umowy usługę wykonuje PR Perfect i to na jego konto przelewane są pieniądze. PR Perfect nie istnieje ani w wykazie firm Krajowego Rejestru Sądowego (KRS), ani w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEiDG). To startup czyli forma działalności gospodarczej na próbę, wymyślona dla początkujących młodych przedsiębiorców. Formalnie działa jako „wydzielona część przedsiębiorstwa” Fundacji Firma Dla Każdego.

Czy jest związek między Łukaszem Pawłowskim a tą umową? Dziennikarze sprawdzili. Jedyna osoba występująca w kontekście pracy dla PR Perfect to młoda współpracownica Pawłowskiego, specjalistka do spraw komunikacji społecznej. W rozmowie z Gazetą zaprzecza, że ma cokolwiek wspólnego z umową z PGK, ale kategorycznie odmawia podania jakichkolwiek kontaktów - mailowych, telefonicznych bądź adresowych - do właściciela PR Perfect. Dzień później usuwa w internecie informacje o swoich związkach z PR Perfect. Informacji, kto osobiście wykonuje usługę dla PGK, odmawia także prezes spółki PGK Marek Glądalski.

Nad tą sprawą Gazeta pracowała od grudnia 2017. Rozmawialiśmy z ludźmi zaangażowanymi w kampanię wyborczą w 2016 roku, przewertowaliśmy setki stron internetowych, bazy Krajowego Rejestru Sądowego i Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej oraz i konta w mediach społecznościowych kilkunastu osób. Konsultowaliśmy się z ludźmi pracującymi przy innych kampaniach wyborczych, dziennikarzami politycznymi, zapoznaliśmy się z umową PGK na usługi doradcze i fakturami, które opłaca, przeprowadziliśmy prowokację dziennikarską, w końcu skonfrontowaliśmy wszystko z osobami, które w sprawie się pojawiły.
Oto nasze ustalenia.

Tweety

Cofnijmy się do 2016 roku. Jest styczeń, trwa przedterminowa kampania wyborcza na prezydenta Radomska. Już wtedy wśród samorządowców plotkuje się o tajemniczym „człowieku z Warszawy”, który ma robić kampanię Jarosławowi Ferencowi. Kampania ma rozmach i styl: jest nowoczesna, przebojowa i profesjonalna. Po wyborach plotka umiera śmiercią naturalną.

29 lutego 2016 roku prezydent Ferenc zostaje zaprzysiężony. Jedna z jego pierwszych decyzji to wymiana składu rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i powołanie nowego prezesa, Marka Glądalskiego.

Plotki o „człowieku z Warszawy” wracają do nas pod koniec ubiegłego roku. Wtedy też poznajemy jego nazwisko. Ma to być Łukasz Pawłowski. - Sprawdźcie jego Twittera - słyszymy od informatora. Twitter to popularny wśród specjalistów serwis społecznościowy, na którym można publikować krótkie komentarze. Pawłowski ma na nim swoje konto. Sprawdzamy tweety ze stycznia i lutego 2016. Pierwszy dotyczące Radomska pojawiają się 9 stycznia 2016. „Widzę, że wybory w Radomsku trafiły do mainstreamu - cieszy to moją osobę”. Następny 3 lutego. Pawłowski pisze: Już w niedzielę pierwszy test #DobrejZmiany wybierany będzie prezydent Radomska gdzie PiS rządzi od 10 lat a kandydatem jest wujek Dudy (pisownia oryginalna). Następne pojawiają się w dniu pierwszej tury wyborów, 7 lutego. „W Radomsku gdzie PiS rządzi od 10 lat, kandydat PiS, komisarz miasta (wujek Dudy) dopiero drugi wynik. Druga tura 21 lutego #DobraZmiana”, „Kandydatka PO w Radomsku dopiero na 4 miejscu”, „Radomsko: 40% Ferenc (lokalny komitet) 26,5% Kamiński (PiS) 13,5% Gębicz (lokalny) 9,5% Spólnicka (PO) 7% Drzazga (Lewica) 3,5% Rak (Kukiz).” W tygodniu między pierwszą a drugą turą pojawia się jeszcze kilka.

Czy te tweety o czymś świadczą? Wyglądają na zwyczajne zainteresowanie specjalisty zawodowo zajmującego się kampaniami, obserwującego przedterminowe wybory w powiatowym mieście. Więcej wpisów sugerujących zaangażowanie Pawłowskiego pojawia się 21 lutego, w dniu drugiej tury:
* „W Radomsku 4 okręgi i prawie dwukrotna przewaga Ferenca nad wujkiem Dudy z PiS #Zmiana :)”,
* „Połowa okręgów i 1500 głosów przewagi Ferenca. PiS traci Prezydenta w Radomsku mimo spotów z Kaczyńskim #PiSDaSięPokonać”,
* „W Radomsku pogrom #DobrejZmiany wyniki 15/20 okręgów. Z PiS da się wygrywać ale trzeba wiedzieć jak :)”,
* „Czekamy na ostatni okręg jest #POGROM Jarosław Ferenc nowym Prezydentem Radomska. Wujek Dudy przegrywa upokarzająco”,
* „Koniec mamy wszystkie okręgi #Wygrana:) #Radomsko Pierwsza i to tak dotkliwa porażka PiS w wyborach”.
I jeszcze dwa twitty z rana 22 lutego:
* „#DzieńDobry Pora wracać do Waw. Cytując klasyka czuję się dziś bardzo przystojny :) „Losing makes your funny. Winning makes you handsome”,
* „Radom, Radomsko who’s next? :))”







Skąd Radom? Według naszych rozmówców, Pawłowski miał pracować również przy kampanii w tamtym mieście.

O Pawłowskim i jego wpisach w dniu wyborów wspominamy w tekście „Na chłodno” w Gazecie Radomszczańskiej z 22 lutego tego roku, w którym podsumowujemy dwa lata prezydentury Jarosława Ferenca. Jego samego kilka tygodni później pytamy o to w programie Kołowrotek w Radiu Era (www.radioera.pl). Odpowiada tak:
Muszę to sprostować. Jeśli chodzi o kampanię wyborczą, była robiona głównie przez ludzi, którzy są zaangażowani w stowarzyszeniu Razem dla Radomska. To my wymyśliliśmy kampanię, wymyślaliśmy eventy, my opracowaliśmy program. Natomiast rzeczywiście w roku 2016 korzystałem z podpowiedzi mojego kolegi Łukasza Pawłowskiego, którego znam jeszcze z pracy w Częstochowie, spotykaliśmy się na konferencjach i to tak jako podpowiedzi kolegi traktuję. Na pewno nie była zaangażowana żadna firma zewnętrzna, która by nam tę kampanię robiła.

Firmy

Temat byłby zamknięty, gdyby nie jeszcze jedna informacja. Tę uzyskaliśmy jesienią 2017 roku, ale w żaden sposób nie byliśmy w stanie jej potwierdzić. Brzmiała: PGK płaci co miesiąc za doradztwo spółce z Warszawy i te pieniądze mają związek z kampanią.

Szukamy informacji o Łukaszu Pawłowskim. Urodził się w 1983 roku (na swoim profilu publikuje zdjęcie własnego dowodu osobistego), pochodzi z Bolesławca, studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka w Warszawie. Zajmuje się kampaniami wyborczymi, internetem, mediami społecznościowymi, badaniami opinii społecznej, doradztwem, strategiami i prowadzeniem kampanii społecznych. Na swoim profilu facebookowym przedstawia się jako „prezes w: Pracownia Rozwoju Miast” i „prezes w: Instytut Badań Samorządowych”.

Sprawdzamy, czym zajmują się te firmy.

Instytut Badań Samorządowych (IBS) to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, z siedzibą w Warszawie przy ul. Smoleńskiej. Pawłowski jest jej głównym udziałowcem. Na stronie internetowej Instytut ogłasza się jako „Specjaliści w badaniu samorządów”. Jego oferta to badanie potrzeb mieszkańców i realizacja sondaży wyborczych. Jest też informacja, jakie samorządy skorzystały z usług IBS: Częstochowa, Jastrzębie Zdrój, Nowy Dwór Mazowiecki, Jaworzno, Poznań i Radom”. Do kontaktu mail i telefon.

Szukamy Pracowni Rozwoju Miast (PRM). Tu zdziwienie: nie ma takiej firmy ani w KRS ani w CEiDG. Na stronie internetowej znajdujemy informację, że Pracownia zajmuje się strategiami miasta, strategiami marki oraz strategiami komunikacji. Adres: ul. Smoleńska, Warszawa. Ten sam, co w Instytucie Badań Samorządowych. Do kontaktu mail, telefonu brak.

Równocześnie docieramy do faktur za usługę, które opłaca PGK. Opiewają na 5000 zł netto plus VAT, wystawione są na „usługę doradczą zgodnie z umową”. Płatność przelewem w ciągu dwóch tygodni. Faktury wystawia Fundacja Firma Dla Każdego, z siedzibą w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu. Sprawdzamy, czym się zajmuje. Z raportu KRS wynika, że Fundacja zarejestrowana została w lipcu 2015 roku i jej „przeważający przedmiot działalności” to „pozostałe doradztwo w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania”. Na stronie internetowej są informacje, że Fundacja jest inkubatorem przedsiębiorczości, w którym można rozwinąć swój startup. Co to jest? Upraszczając: młody przedsiębiorca, który chce wypróbować swój pomysł na biznes, nie musi otwierać firmy i ponosić związanych z tym kosztów wynajmu, ZUS i innych, może uruchomić działalność niejako na próbę. Nie ma własnego NIP, nie jest zarejestrowany, działa w ramach inkubatora i korzysta z jego osobowości prawnej. To inkubator podpisuje w jego imieniu umowy i prowadzi rozliczenia.

W KRS znajdujemy również spółkę o tej samej nazwie, Firma Dla Każdego, zarejestrowaną pod tym samym adresem, z tym samym głównym udziałowcem.
Na fakturach opłacanych przez PGK widnieje numer konta i dopisek: „Sprzedaż realizowana przez PR Perfect”. Porównujemy numer konta z faktury i numer konta Fundacji podany na stronie internetowej. Są różne. Ustalamy, że pieniądze z PGK trafiają na wydzielone subkonto podmiotu nazywanego PR Perfect.

Co wiemy na tę chwilę?
PR Perfect nie występuje w KRS ani w CEiDG. Jaka jest jego forma prawna? To startup, firma na próbę, działający w ramach Fundacji Firma Dla Każdego.

Szukamy, kto wykonuje usługę dla PGK. W Google na pierwszych 15 stronach wyszukiwania fraza PR Perfect nie występuje w kontekście polskiej agencji PR. Dopiero wpisując znaczniki (cudzysłowy), na trzeciej stronie wyników Google pojawia się strona prperfect.pl. Na niej logo PR Perfect i hasło: „Najwyższej jakości usługi Public Relations”. W zakładce „Kim jesteśmy” krótki opis: „PR Perfect to agencja, która specjalizuje się w kompleksowej obsłudze PR instytucji publicznych oraz szkoleniach medialnych dla sektora publicznego. Zdajemy sobie sprawę ze specyficznego charakteru relacji pomiędzy osobami spełniającymi rolę publiczną a mediami. Nasze szkolenia medialne realizowane były między innymi dla prezydentów miast, wojewodów, posłów oraz senatorów RP, a także innych osób publicznych.”

W zakładce „Oferta” zapisano m.in. doradztwo, szkolenia medialne, public relations i PR kryzysowy. Do kontaktu podany tylko formularz, nie ma maila, ani telefonu. Na dole strony dopisek: „Właścicielem marki PR Perfect jest Fundacja Firma Dla Każdego”, dalej adres, NIP (ten sam, co na fakturach opłacanych przez PGK) i mail.

Szukamy jakiegokolwiek śladu działalności agencji PR Perfect. Pytamy znajomych dziennikarzy z Warszawy z różnych mediów i PR-owców. Nikt nie słyszał o takiej agencji. Przeglądamy społecznościowe serwisy pracowe. W końcu w serwisie LinkedIn znajdujemy M. (Znamy jej nazwisko, rozmawialiśmy z nią, ale ponieważ nie jesteśmy pewni, że jej udział w sprawie jest świadomy, zdecydowaliśmy się nie podawać nazwiska). Przedstawia się jako „specjalista ds. komunikacji w PR Perfect”. Sprawdzamy, kim jest. To założycielka stowarzyszenia i portalu zajmującego się factcheckingiem, czyli weryfikowaniem niesprawdzonych informacji pojawiających się w internecie. Wpisujemy jej nazwisko w Googlach z określnikiem „Radomsko”. Wyskakuje ogłoszenie o pracę. Jest już nieaktywne, pochodzi z października 2017 roku. Poszukiwany: młodszy specjalista ds. PR w Radomsku. Umowa o pracę, pełny etat, miejsce pracy: Radomsko. W wymaganiach doświadczenie w pracy z mediami, umiejętność tworzenia profesjonalnych tekstów. Firma poszukująca: Solid Work Group. Osoba wstawiająca ogłoszenie: M.

Sprawdzamy, czym jest Solid Work Group. Znajdujemy stronę internetową. Oferta jak w poprzednich firmach: strategie i prowadzenie kampanii społecznych, szkolenia z wystąpień publicznych, szkolenia medialne, prowadzenie serwisów społecznościowych. Na dole strony stopka: Gov24 Sp. z o.o., ul. Smoleńska i telefon. Ten sam adres i telefon, co w Instytucie Badań Samorządowych. Sprawdzamy w KRS, do kogo należy Gov24. Głównym udziałowcem jest Łukasz Pawłowski.

Znajdujemy jeszcze jedną spółkę, w której jest dominującym udziałowcem, Solid Work Public (także z siedzibą przy ul. Smoleńskiej), oraz Instytut Badań Spraw Publicznych, startup prowadzony w Fundacji Firma Dla Każdego, z telefonem kontaktowym takim samym, jak w spółkach Gov24 oraz IBS.

W maju M. i Pawłowski uruchomili nowy projekt, serwis internetowy opisujący politykę samorządową. Prezentuje własne badania i analizy. Na stronie znajduje się informacja, że „portal powstaje we współpracy z IBS, Pracownią Rozwoju Miast i Instytutem Badań Spraw Publicznych”.

Docieramy do umowy na usługę, którą podpisał PGK. Jej przedmiotem jest m.in. konsultacja w relacjach z mediami, doradztwo w zakresie mediów społecznościowych, wsparcie komunikacji. Nie ma nic o sposobie wykonania usługi, więc można interpretować ją szeroko, także jako doradztwo telefoniczne. W umowie zapisano, że realizować ją będzie „zorganizowana część przedsiębiorstwa PR Perfect”. Według naszych źródeł, poza kilkoma opracowaniami, nie ma żadnych innych materialnych dowodów wykonywania tej usługi: raportów, analiz, opracowań, strategii, wytycznych.

Co wiemy na tę chwilę?
Pierwszy wątek:
Łukasz Pawłowski jest specjalistą od kampanii wyborczych, chwalił się wynikami wyborów w Radomsku na Twitterze, ma kilka firm zajmujących się podobną działalnością i co najmniej jeden startup. Nasi rozmówcy twierdzą, że odpowiadał za kampanię Jarosława Ferenca, prezydent zaprzecza. Jedna z jego firm szukała w październiku 2017 specjalisty ds. PR do pracy w Radomsku.
Drugi wątek:
PGK od 2016 roku płaci za doradztwo startupowi z Warszawy, który nie wiadomo do kogo należy, i nie wiadomo czym się zajmuje. Jedyne nazwisko, które się w kontekście tego startupu pojawia, to M., która pracuje/współpracuje z firmami Łukasza Pawłowskiego.



Ile kosztują usługi doradcze i prowadzenie kampanii? Rozmawiamy z dziennikarzami politycznymi z Warszawy. Ustalić tego nie sposób, rozstrzał jest zbyt duży. Padają kwoty od kilkunastu tysięcy w przypadku małej kampanii do kilkuset. Sięgamy jeszcze raz do sprawozdania finansowego z kampanii Jarosława Ferenca, złożonego w Państwowej Komisji Wyborczej. Opisaliśmy je w GR w artykule „Proszę, tutaj jest wasz rachunek za kampanię wyborczą” w kwietniu 2017 roku, razem ze sprawozdaniem sztabu Wiesława Kamińskiego.
Zgodnie z prawem, każdy z kandydatów musi się rozliczyć z wydatków, dokumenty są ogólnodostępne. Limit wydatków w kampanii na prezydenta Radomska w 2016 roku wyniósł 28.132 zł. Sztab Ferenca rozliczył dokładnie taką kwotę (sztab Kamińskiego 27.946,18 zł). Skąd pochodziły pieniądze? Z wpłat od osób prywatnych. Najwięcej wpłacił sam Ferenc (20.484 zł) oraz Marek Glądalski (5000 zł). RdR nie miał kosztów administracyjnych, nie płacił za powierzchnię biurową, telefony, łącza internetowe, koszty podróży i noclegi, wynagrodzenia. Praktycznie całą kwotę, 28.085,50 zł, wydano na usługi obce. W sprawozdaniu znajdują się takie pozycje:
* korzystanie ze środków masowego przekazu i nośników plakatów - 10.415,48 zł, w tym: koszt zamieszczenia ogłoszeń i artykułów sponsorowanych w dziennikach i czasopismach (4828 zł), w radiu (123 zł), w telewizji (3099,60 zł), nośniki plakatów (2180,38 zł), reklama w internecie (184,50 zł);
* wykonanie materiałów wyborczych, w tym prace koncepcyjne, prace projektowe i wytworzenie - 17.224,02 zł, w tym: plakaty wyborcze (4403,40 zł), filmy reklamowe i spoty (40 zł), ulotki (4920 zł), inne wydawnictwa (5363,98 zł), inne materiały wyborcze, w tym plakietki i reklamówki (2496,64 zł).


W zestawieniu nie ma kosztów doradztwa, badań, szkoleń, strategii, czyli tego, czym zajmuje się Łukasz Pawłowski. Ale relacje naszych rozmówców jednoznacznie wskazują, że Pawłowski przy kampanii Ferenca pracował. Opowiadają:
„Było spotkanie w jednej z radomszczańskich restauracji. Pawłowski na laptopie pokazywał wykresy, mówił: one pokazują, że jest tak i tak, trzeba zrobić to i to. Było więcej takich spotkań”.
„Przysyłali z Warszawy materiały, aprobowali pomysły ludzi z Radomska.”
„Wiele Pawłowski uzgadniał bezpośrednio z Ferencem. Dopiero wtedy pokazywali, co trzeba robić”.
„Ludzi z radomszczańskiego sztabu ten koleś denerwował. Zmieniał, wtrącał się, czasami przeszkadzał”.



Postanawiamy zweryfikować zebrane informacje za pomocą prowokacji dziennikarskiej. To, czy pracował, jest kluczowe, bo wiąże się z wynagrodzeniem. A takiej pozycji nie ma w sprawozdaniu finansowym sztabu. Co z kolei oznaczałoby, że wynagrodzenie zostało wypłacone w inny sposób, poza oficjalną rachunkowością sztabu.

Chcemy też ustalić, ile kosztują usługi Pawłowskiego, jaki mają charakter oraz dowiedzieć się czegoś o pracy w Radomsku w 2016 roku.

Nasz dziennikarz występuje jako wysłannik jednego z samorządowców, który jesienią planuje start na burmistrza i potrzebuje speca od kampanii. Ustalamy, że nie poda nazwiska kandydata, w ostateczności miasto. Przygotowuje sobie legendę. Nasz przypadkowy wybór pada na Chrzanów w województwie małopolskim, jest tam dobrze poinformowany tytuł lokalny, możemy dokładnie zorientować się w specyfice tamtejszej sytuacji politycznej.

Zakładamy maila na wymyślone nazwisko Krzysztof Kowalik, kupujemy nowy numer telefonu i 14 maja dzwonimy na komórkę do Pawłowskiego. Nasz dziennikarz przedstawia się, informuje, że reprezentuje samorządowca, który szuka specjalisty do przeprowadzenia kampanii oraz firmy, która przeprowadzi badania preferencji w mieście. Pawłowski pyta, gdzie ma podjechać. Dziennikarz informuje, że 17 maja będzie akurat w Warszawie i po południu może się spotkać. Pawłowski zaprasza do swojego biura.

Rozmowa

Warszawa, czwartek, 17 maja, godz 15. Blok przy ul. Wiejskiej, kilka kroków od Sejmu, w jednej z najbardziej reprezentacyjnych lokalizacji stolicy. Biuro znajduje się na 11. piętrze. Otwiera Pawłowski, wysoki, szczupły, ubrany w dopasowaną koszulę, rękawy podwinięte.

Mieszkanie nie jest duże, nowocześnie urządzone. W pokoju, w którym odbywa się rozmowa, nowoczesny stół i krzesła, jak w pokoju konferencyjnym. Przez duże okna widać dachy okolicznych budynków.

Początek rozmowy jest kurtuazyjny - wymiana uprzejmości, kilka słów o lokalizacji.
Cała rozmowa trwa prawie pół godziny, przedstawiamy fragmenty istotne dla sprawy.

Łukasz Pawłowski: - Z punktu widzenia tej pracy lokalizacja jest ważna. Tam ma siedzibę Platforma (wskazuje przez okno budynek po prawej). Jak jest ten balkon, taki na rogu, to jest wszystko Platforma.
Pawłowski: - A w ogóle jak pan trafił do nas?
Dziennikarz: - Nie będę ukrywał, że z polecenia. Ja jestem tutaj, że tak powiem, przedstawicielem mojego szefa.
- No to ja muszę wiedzieć, kto to jest. To jest ten etap.
Wie pan, jeżeli się porozumiemy, to następne spotkanie byłoby z moim szefem. Ja dzisiaj mogę z panem rozmawiać na temat, do którego zostałem upoważniony.
- Ok.
Pawłowski dociska, kogo reprezentuje rozmówca. Twierdzi, że bez tej informacji nie może się zadeklarować.
- Może zacznijmy od jakichś ogółów. Jakiej wielkości jest to miasto?
Prawie 40 tysięcy mieszkańców.
- 40 tysięcy, ok. Jest tam prezydent czy burmistrz?
Burmistrz.
- Burmistrz, ok.
Sytuacja polityczna wygląda tak, że w tej chwili liczą się tam dwa ugrupowania, tak naprawdę lokalne. I mój szef jest też szefem lokalnego stowarzyszenia.
- Pana szef jest obecnie prezydentem czy jest zwykłym kandydatem?
To jest trochę bardziej skomplikowane, ponieważ on przez kilka lat pełnił dość wysoką funkcję w tym samorządzie. Potem z pewnych powodów musiał z tej funkcji odejść, więc on jakby samorząd zna bardzo dobrze.
Dziennikarz w końcu zdradza, że kandydat jest z Chrzanowa.
Pawłowski: - Chrzanów?
Dziennikarz: - Tak. No? Jakiś konflikt?
- No jest. Niestety.
To mnie pan zaskakuje.
- Zaskakuję? No niestety.
Rozumiem, że już pan tam…
- Znam się dobrze z Robertem Maciaszkiem (jeden z kandydatów na burmistrza Chrzanowa w jesiennych wyborach - przyp. autora).
I będzie pan coś dla niego robił?
- Y…, nie wiem, choć znam go dobrze. Z innej kampanii.
No to mamy problem.
- No widzi pan? Dlatego trzeba… Ale Chrzanów nie ma 40 tysięcy. 28?
Nie, więcej, więcej. Powiem szczerze, że jestem zaskoczony. Mój szef też będzie.
- Mały świat. To, co mogę panu powiedzieć, Robert ma największe szanse w tych wyborach. Tak z doświadczenia i wiedzy mojej.
I tutaj jest pan zdecydowany, zdeklarowany?
- To znaczy bardzo dobrze się znam z Robertem i jakby z czystej takiej przyzwoitości…
Nie chce pan mu robić?
- Znam go jak studiowałem na UJ-ocie przez pięć lat. I znamy się blisko dosyć. Znając Chrzanów jest pan albo od kandydata, który startuje z komitetu burmistrza, albo reprezentuje pan kandydata PiS-u.
Obecny burmistrz nie będzie startował.
- Ale ktoś z tego komitetu, a to tylko dwa nazwiska.
No tak. Widzę, że jest pan dobrze obeznany. Rzeczywiście ten świat strasznie mały.
- Robert był posłem, jest z Platformy, my się tak dosyć trzymamy, to by było takie wbrew trochę...
On tak trochę ucieka od tej Platformy w Chrzanowie.
- No tak, ale jednak.





































Nie wiemy, czy Pawłowski zaczął coś podejrzewać, nasz dziennikarz nabiera przekonania, że z prowokacji nic nie będzie. Ale ciągnie rozmowę. W pewnym momencie Pawłowski sam z siebie zaczyna opowiadać o Radomsku.
Dziennikarz: - W takim razie panie Łukaszu, inaczej. A może pan kogoś polecić?
- Polecić? Średnio. Nie dlatego, że nie chcę, tylko, szczerze? Nie znam nikogo innego kto się zna, zajmuje polityką samorządową. (…) Pracujemy, robimy badania dla prezydentów, kandydatów z SLD, z Platformy, tam gdzie jest w koalicji z PiS-em. Nie ma problemu, każde miasto jest inne, ma inną historię. Kiedy my z kimś rozmawiamy, czy doradzając, zawsze mówimy z kim pracujemy, nikogo to nie interesuje. A skąd pan o mnie wie?
Dziennikarz: Ja od szefa wiem, że… I się wygadałem. Od szefa wiem… Rozmowa była, że pracował pan w województwie łódzkim.
Łukasz Pawłowski: - W Radomsku.
Nie wiem. Tak? No właśnie. A co to za miasto?
- To jest takie 50-tysięczne miasto. Tam były przyspieszone wybory akurat. I ja pracowałem dla lokalnego komitetu, a przeciwko mieliśmy wujka Andrzeja Dudy. To było miasto, w którym rządził PiS. I mieliśmy z nimi walczyć.
A… Kojarzę, bo to było w mediach, że przegrał, wujek…
- Tak, tak. Historyczną różnicą w mieście.
Tak?
Pawłowski: - Więc może stąd. Jeśli z łódzkiego, to to.
(...)
A jak na przykład, jak to wyglądało w tym mieście... jak pan mówił?
- Radomsko.
Jak to wyglądało, jak zaczynał pan pracę?
- To była trudna sytuacja, ale w trakcie kampanii zrobiliśmy tam chyba wynik 25 procentowy.
To bardzo dużo.
- Dużo. Ale w mniejszych miejscowościach jest dużo łatwiej.
Dlaczego?
- W Warszawie musi pan przekonać 100 tysięcy ludzi. W małym mieście przekona pan 1000 osób. I to jest 5 albo 7 procent w jedną albo w drugą stronę.
Ale mimo wszystko, pan mówił, że różnica była, pan mówił, jaka? Historyczna, tak?



















Dalej Pawłowski opowiada o swoim nowym portalu i przekonuje, że kandydaci PiS mają szanse w mniejszych miastach.
- Właśnie ruszam z serwisem. Jest tam na przykład taki artykuł, dlaczego jest tak mało prezydentów z PiS. Największe miasto to jest Nowy Sącz. Największym kiedyś był Radom, ale też przyłożyliśmy rękę do tego, że już nie jest. Więc problem z kandydatem z PiS polega na tym, że nie ma przepływów. To znaczy, że jeśli wyborca przepływa z SLD do Platformy, to on na PiS nie chce.
Trochę mnie pan smuci. Nawet bardzo mnie pan smuci. Co ja teraz powiem szefowi?
- No trzeba prawdę powiedzieć.
Dobra, to zapytam inaczej. My tam mamy jakieś pieniądze przygotowane na tę kampanię. Wiadomo, że trzeba się liczyć z tym, że się je wyda i nic z tego nie będzie, tak? Ale się zastanawiam, jak pan to ocenia, jakie trzeba mieć pieniądze?
- To już panu powiem, że my się zazwyczaj tym nie zajmujemy. Zasada co do pieniędzy jest jedna: nie można ich mieć dużo, mniej niż konkurent. A cała reszta to nie jest kwestia pieniędzy.
No tak, ale jesteśmy dorośli i wiemy jak wygląda kwestia. Jak to jest, ile pieniędzy można rozliczyć w ramach kampanii i to trzeba w jakiś sposób załatwić. Rozumiem, że jest w stanie to, nie wiem jak to nazwać, pokierować tak sztabem, żeby wiedział jak to zrobić.
- To znaczy co zrobić to tak, ale jeśli chodzi o samą kwotę, to każda sytuacja jest inna. Nie można kiedy ktoś ma 10 bilbordów, mieć jeden.
Bo to widać zaraz.
- Tak, tak, ale jeśli chodzi o kwoty, znam wiele kampanii, które miały dużo pieniędzy i przegrywały, bo to, co się znajduje na tym bilbordzie, jest super istotne.
Powiem szczerze, że żałuję, bo miło mi się z panem rozmawia i myślę, że byśmy fajnie współpracowali. Bo potrzeba nam osoby, która nam pokaże. Ludzi mamy i to takich naprawdę zaangażowanych, bo wiadomo jak to jest w takiej społeczności. Ci ludzie chcą pracować, tylko brakuje im tego know-how, tak?
- Tak. Często ludziom się wydaje, że potrafią takie rzeczy.
Nie, my zdajemy sobie z tego sprawę.
Łukasz Pawłowski (znów sam z siebie porusza ten wątek): - Powiem panu historię, jak to było w Radomsku, bo my się tam poznaliśmy, bo tam były przyspieszone wybory, one trwały tam niecałe dwa miesiące.
Krótka kampania.
- Trzeba było mega szybko. My się tam poznaliśmy. Nie pamiętam, chyba przed świętami, a I tura była w lutym lub w połowie lutego. To było super ekspresowo. My jak zobaczyliśmy materiały z poprzedniej kampanii, bo oni trzy razy startowali i trzy razy przegrywali z PiS-em…
No to rzeczywiście…
- Z poseł Milczanowską, która teraz jest posłanką. I jak zobaczyliśmy, co oni robili to...
Paździerz?
- No, to się da zrobić lepiej. I faktycznie w tych wyborach to było takie. A smaczku jeszcze dodało, że to był wujek Dudy, PiS był na fali rosnącej, i tak dalej, a nagle dostali tam takiego łupnia. Każda kampania jest indywidualna, więc… Domyślam się, że chodzi o Radomsko.
Mówi pan o tym poleceniu?
- Tak, tak.
Tego nie mogę panu powiedzieć, bo tego od szefa nie usłyszałem. Usłyszałem o województwie łódzkim. Zresztą nie znam tamtych terenów.
- Tam coś jeszcze robimy, ale w tych wyborach jeszcze się nie chwalę.
Ale w tym samym mieście?
- Tak. Znajomość zostaje.
(...)
Mówi pan, że pieniądze, że trzeba mieć, ale mnie interesuje, bo pan wykonuje konkretną pracę. Ile kosztuje pana usługa? To się da określić?
- To jak byśmy współpracowali, to wtedy byśmy o tym rozmawiali.
Pan zajmuje się wszystkim kompleksowo, wizerunkiem kandydata?
- Wszystkim co wychodzi na zewnątrz do ludzi.
Medialne historie, tak?
- Wszystkie kwestie, które dotyczą komunikacji na zewnątrz. Nie drukujemy materiałów, przygotowujemy materiały.
Wy je przygotowujecie, a my je drukujemy, tak?
- Tak. Nie rezerwujemy miejsca na bilbordach tylko.
Ale to są rzeczy do ogarnięcia.
- Tak, ale ten podział tak wygląda. Organizacyjnie na miejscu, a my się zajmujemy tym co na zewnątrz. Każdy komunikat.
Ale to wy przygotowujecie hasło, plakaty, projekty graficzne, to wszystko dostajemy od pańskiej firmy, tak?
- Tak.





































Dalej rozmowa dotyczy już tylko Chrzanowa. Potem rozmówcy rozstają się.

Co wiemy na tę chwilę?
Łukasz Pawłowski opowiedział sam z siebie o pracy dla sztabu Jarosława Ferenca, pewnie w ramach autopromocji. Powiedział także, że wciąż coś jeszcze robi w Radomsku.

Do tej pory pracowaliśmy nad tą sprawą tak, żeby zainteresowani się o niej nie dowiedzieli. W tym momencie postanawiamy skonfrontować z nimi swoją wiedzę. Najpierw wątek dotyczący umowy podpisanej przez PGK.

24 maja, o tej samej godzinie, umawiamy dwa spotkania: w siedzibie Fundacji Dla Każdego w Warszawie i w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Radomsku. Chcemy z jednej strony wyjaśnić rolę fundacji w sprawie, z drugiej - dowiedzieć się więcej o umowie od prezesa PGK Marka Glądalskiego. Spotkania odbywają się około godziny 15.

W Warszawie rozmawiamy z prezesem Fundacji Firma Dla Każdego Grzegorzem Stępniem. To jego nazwisko i pieczątka figuruje na fakturach i na umowie. Informujemy go o naszych ustaleniach i wątpliwościach dotyczących umowy. Grzegorz Stępień wyjaśnia zasadę działania Fundacji i startupów, przyznaje, że to jego podpisy widnieją na umowie i fakturach, ale on, jako prezes Fundacji nie weryfikuje sposobu wykonywania usługi. Za to odpowiada bezpośrednio startup. Nie może zdradzić, do kogo należy PR Perfect, bo nie może udzielać takich informacji osobom trzecim. Zbada sprawę, i jeśli są jakieś nieprawidłowości, podejmie działania, bo różne sytuacje się w takiej działalności zdarzają. Przyznaje, że zna Łukasza Pawłowskiego, ale nic więcej na temat PR Perfect i Fundacji nie może powiedzieć, bo to są informacje poufne.
Równocześnie w siedzibie PGK nasz dziennikarz rozmawia z prezesem Markiem Glądalskim.

Gazeta: Panie prezesie, w 2016 spółka podpisała umowę na doradztwo z Firmą Dla Każdego. To doradztwo, to są konsultacje w relacjach z mediami, doradztwo w mediach społecznościowych i wsparcie komunikacji. Od tego czasu spółka płaci co miesiąc 5 tys. zł plus VAT. Do dzisiaj 120 tysięcy. Firma Dla Każdego to fundacja startupowa. Wiemy, że ona tej usługi nie świadczy bezpośrednio, tylko wykonuje ją startup PR Perfect. Dlaczego spółka podpisała tę umowę?
Marek Gądalski: - To są wszystkie zabezpieczenia i konsultacje, układy, które są zawierane w spółce PGK-u.
Co to znaczy? Bo na przykład media społecznościowe to ja rozumiem, że to Facebook, strona internetowa. A relacje z mediami? Przygotowanie do konferencji prasowych?
- Tak, do wszystkiego przygotowuje ta firma, ona świadczy takie usługi.
Jak się to odbywa? Pan dzwoni? Z kimś pan tam rozmawia, konsultuje?
- Telefonicznie wszystko załatwiam. Nie tylko, bo pisma są także.
Czyli jest człowiek, który z panem rozmawia, który doradza?
- Tak.
Kto to jest konkretnie?
- No nie chciałbym tego powiedzieć.
Nie chciałby pan powiedzieć, tak? A dlaczego akurat ta firma?
- Bo ta jest wyznaczona.
Co to znaczy wyznaczona?
- Wybrałem taką firmę….
Jak pan ją znalazł?
- ...do konsultacji. No, znalazłem z ogłoszenia.
Jakiego ogłoszenia? W internecie?
- W internecie.
Po prostu?
- W internecie, tak.
Wpisał pan, że szuka pan firmy do doradztwa…
- Nie, nie, ale sprawdziłem.
Czyli nie był to przetarg?
- Nie.
Padło zapytanie ofertowe?
- Było.
A do jakich firm?
- Już nie pamiętam.
Czyli było zapytanie ofertowe do innych firm i one też odpowiedziały? Do nich też było? Tak?
- Tak.
Do tej firmy?
- Tak.
Z kim konkretnie pan rozmawia w PR Perfect?
- To jest moja inicjatywa… To jest moja sprawa, ja muszę mieć jakieś doradztwo na zewnątrz z tego względu, że nie wierzę wielu…
Komu pan nie wierzy?
- Nie wierzę wielu ludziom… mam swoje doradztwo, które mam na telefon w każdej chwili.
Czyli rozumiem, że płaci pan 5 tys. zł za to, że ten pan, czy ta osoba, do której pan dzwoni, przez telefon coś panu poradzi, tak?
- Tak. I nie tylko.
A co jeszcze?
- Jeszcze pisma są.
Jakie pisma?
- No, przychodzą jakieś informacje.
Na jaki temat?
- Na temat przetargów, na temat zapytań, odpowiedzi na pewne tematy. To jest firma doradcza.
Panie prezesie, spółka co miesiąc płaci 5 tys. zł, w sumie już 120 tysięcy, za usługę, która jest dość mocno enigmatyczna, mówiąc bardzo delikatnie.
- Może to się tak panu wydaje, ale mnie jest bardzo potrzebna.
Ale do czego?
- Tu jest bardzo dużo decyzji, tu jest bardzo dużo umów, dużo przypadków, no… przeróżnych.
Naprawdę potrzebuje pan doradztwa w zakresie mediów społecznościowych i wsparcia komunikacji?
- A uważa pan, że mogę się na kimś oprzeć w Radomsku?
To niech pan wyjaśni. Bo ja rozumiem, że to doradztwo fachowe, tak? Że ktoś mi doradzi, że jakieś tam rozwiązanie techniczne jest lepsze, a takie jest gorsze. Ale w czym może panu doradzić PR Perfect jeśli chodzi o media społecznościowe? Żeby pan o tym napisał na Facebooku, czy żeby pan nie napisał?
- Proszę pana, doradzają… PGK to nie jest łatwa firma do rządzenia. Natomiast jest dużo tematów problematycznych. I potrzebna jest mi taka firma, która doradza w pewnych tematach… Mamy prawników, ale ja chcę mieć też pewną informację spoza tego grona.
Z kim się pan kontaktuje w tej firmie? Kto to jest? Dlaczego to jest objęte jakąś tajemnicą?
- To jest moją tajemnicą.
Panie prezesie, a może kontaktuje się pan z panią M.?
- Nie powiem panu. Tajemnica.






















































Od razu po tych rozmowach dzwonimy do Łukasza Pawłowskiego. Przedstawiamy się jako dziennikarze "Gazety Radomszczańskiej". Informujemy, że piszemy materiał o kampanii wyborczej Jarosława Ferenca z 2016 roku.
Gazeta: Pan dla niego pracował, chciałbym o tym porozmawiać.
Łukasz Pawłowski: - Nie pracowałem dla niego, znamy się po prostu.
Pracował pan, nawet opowiedział pan to naszemu człowiekowi tydzień temu.
- Komu?
Spotkanie z człowiekiem z Chrzanowa. Pamięta pan spotkanie w tamtym tygodniu?
- Chrzanów… Ale o co chodzi?
Chciałbym wiedzieć, jaki był zakres pana prac, co pan robił konkretnie. Co pan robił w kampanii dla sztabu Jarosława Ferenca?
- Jeszcze raz panu powiem. Znam Jarka Ferenca jeszcze z czasów, gdy pracował w Częstochowie, nie nazwałbym tego pracą, po prostu rozmawialiśmy o kampanii i coś mu doradzałam. Ale zupełnie prywatnie.
A teraz coś pan robi dla Radomska albo dla Jarosława Ferenca?
- Nie. To znaczy znamy się, rozmawiamy, ale trudno powiedzieć, że coś robię.
Doradza pan spółce miejskiej PGK?
- Nie.
Któryś z pana współpracowników?
- Nie wiem, ale którego ma pan na myśli?
M.
- M.? Musiałbym spytać.
Może pan powiedzieć jeszcze, jaki był pana zakres tej - jak to pan powiedział - pomocy? Podpowiadał pan sztabowi jakieś pomysły, prezydentowi, czy tak tylko luźno wymienialiście uwagi?
- Mówiliśmy o kampanii, wymienialiśmy uwagi. Na tym to polegało.
Ma pan jakiś startup w Fundacji Firma dla Każdego?
- Proszę?
Ma pan jakiś startup w Fundacji Firma Dla Każdego?

- Co pan ma na myśli?
Startup to taka wydzielona część przedsiębiorstwa, która nie prowadzi działalności na swój rachunek tylko na rachunek fundacji. Ma pan jakiś?
- Ale wie pan co, dlaczego pan pyta?
Pytam, bo to jest powiązane ze sprawą.
- Hm…, a może mi pan wysłać te pytania mailem?
Jasne.





















Wysyłamy. Pytamy:
* Czy Pan osobiście lub któraś z pana firm pracowała dla Jarosława Ferenca, obecnego prezydenta Radomska, przy kampanii wyborczej w 2016 roku?
* Jaki był zakres tych prac?
* Ile kosztowała usługa?
* Kto ją opłacił?
* Podczas rozmowy telefonicznej powiedział pan, że „nie nazwałby tego pracą”. Jeśli nie pracą, jak inaczej?
* Jaki jest stan prawny Solid Work Group? To strona internetowa należąca do Gov24 Sp. z o.o.? Do spółki Solid Work Public? Startup?
* W listopadzie 2017 roku Solid Work Group szukał pracownika na pełny etat do pracy w Radomsku. Znalazł? Jaki charakter ma praca tego pracownika w Radomsku? Jakie zadanie wykonuje?
* Czy Solid Work Group, Instytut Badań Samorządowych, Instytut Badań Spraw Publicznych, Gov24, Solid Work Public, Pracownia Rozwoju Miast, serwis internetowy o polityce lokalnej, bądź Pan osobiście, mają zlecenie bądź wykonują jakiekolwiek prace dla którejś ze spółek miejskich z Radomska, instytucji miejskich lub powiatowych powiatu radomszczańskiego bądź urzędu miasta Radomska lub powiatu radomszczańskiego?
* Czy prowadzi pan startup w Fundacji Firma Dla Każdego?
* Czy Instytut Badań Spraw Publicznych jest startupem pana bądź któregoś z pana współpracowników?
* Czy PR Perfect jest pana startupem bądź któregoś z pana współpracowników?
* Z relacji członków sztabu wyborczego Jarosława Ferenca z kampanii w 2016 roku wynika, że uczestniczył pan w spotkaniach ze sztabem, które odbywały się m.in. w Radomsku, w restauracji Zameczek, przy ul. Batorego. Aprobował pan tam pomysły sztabu i zlecał zadania. Jaki charakter miała ta „aprobata” i „zlecanie”, jeśli nie była to praca dla sztabu?











Następnego dnia dzwonimy do M. Informujemy, o czym przygotowujemy materiał, pytamy o jej pracę bądź współpracę ze startupem PR Perfect oraz umowę z PGK i zakres usług, jaki PR Perfect wykonuje. M. odsyła nas do PGK. Informujemy, że z prezesem PGK już rozmawialiśmy, chcemy uzyskać informacje z drugiej strony. Pytamy, z kim mamy się kontaktować z PR Perfect.
M.: - Ale ja nie mam pojęcia.
Gazeta: Przecież pani tam pracuje.
- Pracuję w różnych miejscach, jestem młodą osobą, robię różne rzeczy. Jestem osobą publiczną trochę.
Jeśli ja się pomyliłem i ze złą osobą rozmawiam, to proszę powiedzieć z kim w PR Perfect mam rozmawiać?
- Jaki pan artykuł pisze, jaka spółka?
No to jeszcze raz powiem. Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, największa radomszczańska spółka należąca do miasta, podpisało z PR Perfect umowę na wykonanie usług doradczych. Ponieważ to jest spółka samorządowa, w związku z tym kontrolują jej działalność różni dziennikarze, w tym na przykład teraz my. Chcemy wiedzieć, jakiego rodzaju usługi - bo wiemy, co jest zapisane w umowie, wiemy, że płatności się odbywają od 2016 roku - są wykonywane. A ponieważ pani, jako jedyna osoba występuje jako powiązana z PR Perfect…
- Nie występuję.
Tak się pani oznaczyła chociażby na portalu LinkedIn. Więc szukamy osoby, z którą moglibyśmy o tej umowie porozmawiać.
- Tak, ale ja nie jestem upoważniona.
Rozumiem to doskonale. To z kim mam rozmawiać?
- Proszę rozmawiać z PGK, oni realizują umowę i płatności.
Rozmawiałem. Mnie teraz interesuje druga strona tej umowy. Wychodzi mi pani. Że to pani realizuje tę umowę.
- Nie, nie, nie. Proszę rozmawiać z właścicielem PR Perfect.
Z kim? Kto to jest? Ja się z nim bardzo chętnie skontaktuję. Bo na razie występuje w kontekście tej firmy tylko pani.
- Ja nie występuję. Jestem osobą, która realizuje różne projekty związane z komunikacją. Ale jestem prywatną osobą.
Ale wie pani, dla kogo pracuje? To z kim ja mogę się skontaktować?
- Ale ja nie mam pojęcia. Naprawdę. Proszę się kontaktować z właścicielem PR Perfect, czyli z Fundacją Firma Dla Każdego.
Kontaktowałem się, powiedzieli, że jesteście startupem, oni odpowiadają jedynie za stronę finansowo-prawną. Więc szukam kogoś z PR Perfect.
- No to ja niestety nie mogę panu pomóc.
Pani realizuje tę umowę?
- Nie, nie, nie. Proszę kontaktować się z PGK. Oni mają wszystkie informacje, raporty, sprawozdania…
Nie mają.
- Oczywiście, że mają, muszą mieć.
A skąd pani wie?
- Hm… nie no, ja mówię tylko, jak są realizowane takie współprace, to jest oczywiste. No niestety nie mogę panu pomóc.
Czyli żebym miał jasność: robi pani jakieś zlecenia dla PR Perfect i nie chce pani powiedzieć, kto to jest?
- Nie, jestem osobą prywatną, nie wiem, dlaczego w ogóle moje nazwisko się pojawia w tym kontekście. Jeśli chce pan jakieś informacje, to proszę napisać na maila.
Napisałem, nikt nie odpowiada.
- Aha, to dobrze, to ja sprawdzę.




























Dzień po naszej rozmowie M. zmienia swój opis na portalu LinkedIn. Usuwa informację o PR Perfect.
(Gazeta zachowała screeny wszystkich stron, które opisujemy w tekście.)
W niedzielę wieczorem Łukasz Pawłowski przysyła maila. Informuje, że uczestniczył w kampanii Jarosława Ferenca jak pozostałe osoby, jako amator, który ma sporo pomysłów i chęci pomocy swojemu znajomemu. Potwierdza, że był kilka razy w Radomsku, podzielił się kilkoma pomysłami, poprosił znajomego grafika o wykonanie kilku grafik, za co ten grafik wystawił fakturę komitetowi wyborczemu. Pisze, że „za swój udział w kampanii nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia, zostało mi ciekawe doświadczenie i duma, że brałem w tym udział”. Dodaje, że „często w rozmowach na temat polityki przytaczam przykład Radomska i czasem przypisuję sobie większą rolę i zasługi niż to miało miejsce w rzeczywistości.”
Podkreśla, że żadna firma, w której jest prezesem, udziałowcem czy właścicielem, nie miała i nie ma umowy ani z miastem ani z powiatem ani ze spółkami miejskimi w Radomsku. W sprawie firm odpowiada: „co do moich relacji z podmiotami trzecimi, prowadzonymi rekrutacjami itd. są to tematy objęte tajemnicą przedsiębiorstwa.”


Z prezydentem Jarosławem Ferencem rozmawiamy z poniedziałek, 28 maja. Pytamy najpierw o umowę PGK. Odpowiada:
Firmy PR Perfect nie znam, nic o niej nie słyszałem. Nie znam umów PGK, nie zajmuję się nimi, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać. O tej umowie też nic nie słyszałem. Łukasza Pawłowskiego znam od dość dawna, poznaliśmy się jeszcze gdy pracowałem w Częstochowie. Poznałem go, gdy byłem szefem komisji rozwoju Związku Miast Polskich. On wielu samorządom doradzał, ale generalnie jak się z nim poznałem, to on dopiero wchodził w rynek. Na jego prośbę kontaktowałem go z różnymi samorządowcami. Pomogłem mu, więc jak usłyszał, że będzie u mnie kampania, jeszcze z wujkiem Dudy, to się zaoferował, że coś może podpowiedzieć. Natomiast absolutnie bezpłatnie. Nie wiem, dlaczego opowiada, że pracował w Radomsku. Pewnie to mu pomaga zdobyć kolejnych kontrahentów. Był ze dwa albo trzy razy w Radomsku. My jako stowarzyszenie Razem dla Radomska sami przygotowaliśmy kampanię, wiedzieliśmy, że aby wygrać, musimy mieć pozytywną kampanię. Więc sami robiliśmy eventy. On tylko na to spojrzał, zwrócił uwagę na jakieś drobiazgi do poprawy i to wszystko. M. nie znam.

Podsumowanie

Co wiemy?
Wątek pierwszy: Łukasz Pawłowski pracował dla sztabu Jarosława Ferenca. Potwierdził to w trakcie prowokacji dziennikarskiej, potwierdzają nasi informatorzy. Najpierw zaprzeczał, że pracował, potem zmienił wersję i twierdzi, że „uczestniczył w kampanii jako amator”. Nie wiemy, w jaki sposób został opłacony ani kto to zrobił.
Nielegalnego finansowania kampanii oraz przekroczenia limitów zakazuje kodeks wyborczy. Artykuł 132, par. 5 kodeksu wyborczego zakazuje komitetom wyborczym przyjmowania wartości niepieniężnych, z wyjątkiem nieodpłatnego rozpowszechniania plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne. Co ważne, wartością niepienieżną jest także udzielenie prowadzącym kampanię nieodpłatnie usług hotelowych, żywieniowych, transportowych, kurierskich, doradczych czy medialnych.
Art. 135 par. 1 mówi, że komitety wyborcze mogą wydatkować na agitację wyborczą wyłącznie kwoty ograniczone limitami ustalonymi w przepisach szczególnych kodeksu. Za załamanie tych zakazów i „przyjmowania korzyści majątkowej o charakterze niepieniężnym”, zgodnie z artykułem 507 Kodeksu wyborczego grozi grzywna w wysokości od 1000 do 100.000 zł.


Wątek drugi: PGK zapłaciło w sumie 120 tys. zł za usługi doradcze w sprawie mediów i mediów społecznościowych. Pieniądze wpływają na subkonto startupu PR Perfect. Dlaczego nie firma z doświadczeniem tylko początkująca? Kto doradza, co, w jaki sposób, jaką potrzebą motywowane są te wydatki? Nie wiadomo. PR Perfect przedstawia się jako agencja Public Relations, ale nie ma o niej żadnych informacji. Nie wiadomo, czy ma jakiekolwiek doświadczenie, dla kogo wykonywała usługi, czy ma jakiekolwiek portfolio. Jedyną osobą, występującą w związku z PR Perfect jest M., bliska współpracownica Łukasza Pawłowskiego.