O znalezieniu martwego zwierzęcia poinformował w piątek PAP Jan Wilkanowski, działacz organizacji ekologicznej WWF, która w ramach tzw. Błękitnego patrolu stale monitoruje polskie wybrzeże Bałtyku. Wilkanowski wyjaśnił, że o znalezisku zawiadomiony został Urząd Morski w Gdyni oraz - będąca częścią Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego - helska Stacja Morska im. prof. Krzysztofa Skóry.
Zdaniem ekologa, wyrzucone przez morze na brzeg zwierzę może mieć około pięciu metrów długości. Dyrektor Stacji Morskiej w Helu Iwona Pawliczka poinformowała PAP, że przedstawiciele Stacji pojadą w piątek na Mierzeję, by zbadać zwierzę.
Biolodzy dysponują już zdjęciem zwierzęcia. - Na razie mogę tylko potwierdzić, że jest to wieloryb. Nie wiemy jeszcze, jaki to jest gatunek, nie znamy też jego wymiarów – powiedziała Pawliczka, dodając że wszystkie te informacje powinny być znane po oględzinach ciała zwierzęcia.
Szefowa Stacji dodała, że ustalenie gatunku, do którego należy zwierzę, może nie być łatwe, bo ze zdjęcia wynika, iż ciało jest w stanie daleko posuniętego rozkładu. Wyjaśniła, że naukowcy pobiorą ze zwłok próbki, które mogą być pomocne w ustaleniu gatunku zwierzęcia, posłużą też do badań genetycznych.
Pawliczka poinformowała, że biolodzy będą współdziałali z Urzędem Morskim w Gdyni, który zadba o usunięcie ciała zwierzęcia z plaży.
Szefowa Stacji poinformowała PAP, że jest to trzeci w ciągu ostatnich 40 lat przypadek znalezienia na polskim wybrzeżu martwego wieloryba. Dwa poprzednie miały miejsce w 2013 i 2015 roku. Przed pięcioma laty na ciało ważącego ponad dwie tony i mierzącego ponad 7 metrów wieloryba natrafiono na plaży w okolicach Unieścia (Zachodniopomorskie). Z kolei trzy lata temu na martwego ssaka natknięto się w okolicy Stegny (Pomorskie): ten osobnik ważył około 10 ton i mierzył kilkanaście metrów.