19-letni student Politechniki Poznańskiej nie żyje. Poszukiwania Michała Rosiaka trwały ponad 6 tygodni.
Pierwsze, nieoficjalne, doniesienia o tym, że sprawa ma tragiczny finał pojawiły się w niedzielę. Z Warty, ponad 30 km od Poznania, strażacy wyłowili ciało mężczyzny.
Policja nie chciała wówczas udzielać szczegółowych informacji, ale wpis biura detektywistycznego, które zajmowało się sprawą Michała Rosiaka, sugerował, że może to być zaginiony student - opisuje sprawę Radio ZET.
W poniedziałek informację potwierdził prokurator Jacek Duszyński z Prokuratury Rejonowej Poznań Nowe Miasto. - Znaleziony w wodzie młody mężczyzna to zaginiony student. Świadczą o tym odnalezione przy nim dokumenty, odzież, którą miał na sobie oraz identyfikacja, w której brała udział rodzina – powiedział.
Czynności identyfikacyjne przeprowadzono w poniedziałek przed południem. Szczegółowe wyniki sekcji i przyczyna zgonu będą znane za ok. 6 tygodni.
Wśród zleconych testów są m.in. badania toksykologiczne oraz histopatologiczne. - Dopiero po ich uzyskaniu będzie można powiedzieć coś więcej na temat przyczyn śmierci oraz jak do tego doszło – podkreślił Czesław Żaba, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej.
Michał Rosiak zaginął w nocy z 17 na 18 stycznia po wyjściu z nocnego klubu na Starym Rynku. Szukała go nie tylko policja, ale też rodzina, biuro detektywistyczne i przyjaciele.
W połowie lutego ujawniono, że pies tropiący doprowadził strażaków nad Wartę. Trop urywał się na ścieżce dla pieszych i rowerzystów, która biegnie wzdłuż rzeki.