5-letni Szymon z Białogardu (Zachodniopomorskie) utonął 21 czerwca 2017 r. w niezabezpieczonej pokrywą studzience kanalizacyjnej, znajdującej na terenie miejskim, ok. 20 m od placu zabaw, na którym chłopiec bawił się z innymi dziećmi, obserwowany z okna rodzinnego domu przez ojca.

Prokuratura Rejonowa w Białogardzie niemal równolegle wszczęła odrębne śledztwa w tej sprawie. Jedno dotyczyło dotyczące rodziców chłopca, drugie ustalenia osoby bądź osób odpowiedzialnych za niezabezpieczenie studzienek kanalizacyjnych, w tym tej do której wpadło dziecko.

Reklama

Jeszcze w ubiegłym roku rodzice 5-letniego Szymona zostali oskarżeni przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci syna. W styczniu 2019 r. sąd uniewinnił matkę chłopca od popełnienia tego czynu. Wobec ojca warunkowo umorzył postępowanie na rok, zmieniając przy tym kwalifikację zarzucanego na bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia.

Na początku września prokuratura zakończyła drugie ze śledztw, a jak poinformował w środę PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, "w miniony piątek skierowała do sądu rejonowego akt oskarżenia przeciwko naczelniczce wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej białogardzkiego magistratu Ewelinie S.".

Gąsiorowski powiedział, że prokuratura oskarżyła urzędniczkę o niedopełnienie obowiązków i spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia 5-latka, który utonął w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej. Ewelinie S. za popełnienie czynów, o które została oskarżona, grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Wobec niej nie są zastosowane środki zapobiegawcze.

Reklama

Jak wynika z ustaleń śledztwa, podejrzana od 1 czerwca 2011 r. do 21 czerwca 2017 r. nie dopełniała ciążących na niej obowiązków wynikających z regulaminu Urzędu Miasta w zakresie prawidłowej realizacji zadań wydziału, do których należał m.in. nadzór nad utrzymaniem i kontrolą stanu technicznego odcinka kanalizacji deszczowej przy ul. Zielonej w Białogardzie.

W śledztwie powołany został biegły z zakresu budownictwa. Gąsiorowski, informując o postawieniu zarzutów urzędniczce, zaznaczył, że "w opinii biegłego, jeżeli zdecydowano się na to, że stary odcinek kanalizacji, po wybudowaniu nowego, nie został zasypany, nie zostały odpowiednio te studzienki wyłączone z użytkowania, to należy to traktować jako nadal czynny obiekt budowalny (…) i podlegający rygorom prawa budowlanego. A te mówi, że w obiektach budowlanych należy dokonywać okresowych przeglądów i należy ewentualnie dbać ich o stan techniczny".

Przesłuchana w charakterze podejrzanej Ewelina S. nie przyznała się do popełniania zarzucanych czynów. Miała potwierdzić, że w tym okresie była naczelnikiem wydziału, który jednak powstał poprzez rozdzielenie poprzednio istniejącego i całość dokumentacji dotyczącej kanalizacji deszczowej m.in. terenu, gdzie doszło do utonięcia chłopca, nie została jej przekazana. Zeznała, że to nie wydział, którym kierowała, realizował budowę nowego odcinka kanalizacji, inny wydział też odbierał roboty. Dodała, że bieżące naprawy kanalizacji deszczowej były zlecane spółce komunalnej - Zakładowi Gospodarki Komunalnej.