Dlaczego banki upubliczniły ich nazwiska? Bo chcą sprzedać ciążące im długi. Umieściły więc ogłoszenia o sprzedaży, a obok dane klientów. Deutsche Bank PBC: imiona, nazwiska, miasta i wysokość długu, a BPH także dokładne adresy. Na listach znaleźli się obok siebie ludzie, którzy przez lata nie spłacali kredytów wartych nawet 3 mln zł, i dłużnicy tacy jak Piotr G. z zaległością... 428,41 zł. "Nawet nie wiedziałem o tym długu" - mówi wzburzony, kiedy do niego dzwonimy. "O tym, że jestem na jakiejś liście też!" - dodaje po chwili.

Reklama

Barbara G., właścicielka piekarni, jest winna BPH około 20 tys. zł. "Kilka lat temu wzięliśmy z mężem kredyt" - opowiada. Ona również o swojej obecności na stronie banku dowiedziała się od DZIENNIKA. "Większość spłaciliśmy, ale na początku tego roku mieliśmy kłopoty finansowe i przez 6 miesięcy nie płaciliśmy rat" - mówi. W czerwcu państwo G. zawarli z bankiem ugodę. Zaległe raty spłacili, bieżące wpłacają bez zwłoki. "Co będzie, jeżeli tę listę zobaczą moi klienci albo dostawcy? Mogę przez to stracić dużo pieniędzy" - mówi przygnębiona pani Barbara.

Sabina Salamon, rzeczniczka DB PBC dziwi się naszym wątpliwościom co do metod stosowanych przez jej bank. "Sprzedajemy zadłużenia długoterminowe - mówi. - Zawsze w takim wypadku kontaktujemy się z dłużnikami, zazwyczaj kilkakrotnie wysyłamy listy polecone. Jeśli klient przez długi czas się nie zgłasza, możemy bez jego zgody sprzedać wierzytelność".

A nazwiska dłużników upublicznić? Salamon nie widzi w tym nic złego. "I tak największą karą dla niesolidnych klientów jest negatywna historia kredytowa w Biurze Informacji Kredytowej, bo niemal odbiera im szansę na kolejną pożyczkę" - mówi. Jednak nasi rozmówcy, których poprosiliśmy o komentarz, nie mają wątpliwości: - To jest publiczny lincz.

Reklama

"Tu zabrakło zdrowego rozsądku, biurokratycznym nurtem wszystkich ludzi wrzuca się do jednego worka - komentuje Krzysztof Piesiewicz, prawnik. - Moim zdaniem drobni dłużnicy, zwłaszcza ci, którzy nie wiedzieli o swoich zaległościach, powinni wystąpić o zadośćuczynienie. Sprawa jest bardzo ciekawa, być może precedensowa. Powinna doprowadzić do uściślenia lub zmiany przepisów".

A przepisy mówią jasno: bankom wolno było ujawnić dane klientów. "Aby coś sprzedać, trzeba to pokazać, zasada ta dotyczy także wierzytelności" - tłumaczy Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych. Bank musi więc opublikować kwotę zadłużenia i dane dłużnika, żeby podać kupcom komplet informacji. "Taką możliwość daje ustawa o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków. Te banki działają w oparciu o prawo" - podkreśla Kałużyńska-Jasak.

Jednak postępowanie obu banków zbulwersowało nawet ich konkurencję, która przecież równie dotkliwie odczuwa skutki umów z nieuczciwymi kredytobiorcami. "To, co pasuje firmie windykacyjnej, nie przystoi bankowi" - mówi Łukasz Gębski, członek zarządu Cetelem Banku.

Reklama

p

ILONA BLICHARZ: Deutsche Bank PBC opublikował na swojej stronie internetowej listę wierzytelności na sprzedaż. Jest tam pana nazwisko. Wiedział pan o tym?
PAN PIOTR*: Nie... pierwszy raz słyszę! Dowiaduję się od pani!

Czy ma pan jakieś zadłużenie w tym banku?
Nigdy nie brałem tam żadnego kredytu. Ale kilka lat temu miałem konto. Przestałem go jednak używać. Nie pamiętam teraz, czy rozwiązałem ten rachunek. Prawdopodobnie to całe zadłużenie wynika z tego, że nie wniosłem opłaty za prowadzenie konta, o którym po prostu zapomniałem. Ile jestem winien?

Ponad 400 zł. Nie dostawał pan żadnych monitów z banku? Nikt się ze mną nie kontaktował. Rzadko przebywam w domu, ale istnieją przecież listy polecone, czy choćby telefony komórkowe.

Co pan myśli o takiej publikacji?
Rozumiem, kiedy ktoś nieuczciwy specjalnie nie spłaca milionowych kredytów. Ale ja? Jak można nazywać mnie dłużnikiem? Bo zapomniałem rozwiązać konto i naliczyli mi kilkaset zł za prowadzenie rachunku? Śmieszne.

Jakie to może mieć konsekwencje dla pana?
Na szczęście jeszcze nikt mi nie robił w związku z tym problemów. Ale przecież prowadzę mały biznes i takie publikacje mogą sprawić, że stracę wiarygodność. A to, że chcą sprzedać wierzytelność, nie bardzo mnie interesuje. Na pewno powinni to załatwiać inaczej niż publikując listę, która jest dostępna dla wszystkich.

Pan Piotr, na jego prośbę nie podajemy nazwiska. Został umieszczony na liście dłużników Deutsche Bank PBC SA, których wierzytelności wystawiono na sprzedaż. Zalega z kwotą 428,41 zł