Rzecznik sądu okręgowego w Bielsku-Białej Jarosław Sablik powiedział, że areszt o 3 miesiące został przedłużony prezesowi firmy budowlanej, która zleciła wykonanie przewiertu pod drogą w Szczyrku, co doprowadziło do uszkodzenia gazociągu i wybuchu. Dwa miesiące spędzą w areszcie pracownicy podwykonawcy – mężczyzna, która obsługiwał wiertnicę, oraz drugi, który mu asystował.

Reklama

Sędzia Sablik dodał, że stronom przysługują zażalenia na czwartkowe postanowienia. Mogą je składać do sądu apelacyjnego w Katowicach.

Bielska prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo, domagała się trzymiesięcznych aresztów dla wszystkich podejrzanych. Zdaniem śledczych, przemawiała za tym "grożąca surowa kara oraz obawa matactwa lub innego sposobu utrudniania postępowania".

Rzecznik prokuratury Agnieszka Michulec wyjaśniała, że w śledztwie nie skupiono się jedynie na samym zdarzeniu, ale sięgnięto głębiej – do położenia gazociągu i dokumentacji z tym związanej. Postępowanie jest prowadzone dość szeroko. Stąd też konieczność izolacji podejrzanych jest niezbędna, aby nie dochodziło do uzgodnień między nimi a osobami, które będą przesłuchiwane – mówiła.

Do tragedii w Szczyrku doszło wieczorem 4 grudnia ub.r. Wybuch gazu zniszczył całkowicie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci.

Po wybuchu bielska prokuratura wszczęła śledztwo. Ustalono m.in., że istniał ścisły związek między wybuchem gazu a pracami budowlanymi prowadzonymi pod ulicą, przy której stał zniszczony dom.

18 grudnia zatrzymani zostali trzej mężczyźni. Usłyszeli zarzuty z art. 163 kodeksu karnego. Dotyczą one sprowadzenie pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Grozi im do 12 lat więzienia. Wszyscy podejrzani od 18 grudnia przebywają w areszcie.