Kulczyk nie rozumie, dlaczego śledczym zaczęło się tak spieszyć. "W tej sprawie złożyłem obszerne zeznania w prokuraturach w Łodzi i Katowicach, ale oczywiście gdy otrzymam wezwanie, spotkam się z prokuratorem ponownie" - zapewnia Jan Kulczyk. Ale fakty przeczą tej deklaracji.

Reklama

Poznański biznesmen od kilkunastu miesięcy mieszka w Londynie i nic sobie nie robi z pism prokuratury. Nie odebrał żadnego z wezwań wysłanych przez śledczych za granicę.

Prokuratura chce przesłuchać Kulczyka w sprawie tak zwanej afery Orlenu. W 2002 roku zatrzymano ówczesnego prezesa tej spółki - Andrzeja Modrzejewskiego. Akcja ta odbyła się w przeddzień posiedzenia rady nadzorczej płockiej firmy. Rada pod nieobecność Modrzejewskiego pozbawiła go stanowiska prezesa Orlenu.

Wiele wskazywało na to, że zatrzymanie szefa Orlenu miało zablokować warty 14 miliardów złotych kontrakt na dostawy ropy z Rosji do Polski. Potem okazało się, że za całą sprawą może się kryć właśnie Jan Kulczyk.

Reklama

Śledczy chcą z nim właśnie o tym porozmawiać. Nakaz jak najszybszego przesłuchania biznesmena wydał szef katowickiej Prokuratury Apelacyjnej Tomasz Janeczek. To oznacza zgodę nawet na doprowadzenie do prokuratury znanego biznesmena.