Złodzieje namierzają tu swoje ofiary i dowiadują się wiele o ich majątku, pedofile szukają dzieci, a windykatorzy - dłużników.

Popularność Naszej-klasy przerosła oczekiwania jej twórców. Ludzie w dobrej wierze opisują, gdzie i na jakim stanowisku pracują, jakim samochodem jeżdżą, gdzie spędzają wakacje. Na forach dyskusyjnych klasowicze zamieszczają dziesiątki informacji, które jeśli dostaną się w niepowołane ręce, mogą okazać się groźne.

Reklama

"Dzięki Naszej-klasie można w 30 minut dokładnie poznać interesującą nas osobę" - twierdzi Piotr Czerski, informatyk. "Użytkownik, który normalnie w internecie występuje jako na przykład <Łysy-38>, na tym portalu się odkrywa. A to wystarczy, by szybko zebrać wszystkie jego wypowiedzi na wszystkich forach".

Prawdę tę pojęli już najbogatsi ludzie w Polsce, którzy nie logują się w Naszej-klasie albo szybko usuwają z portalu swoje dane. Nie znajdziemy też na forach znanych sędziów i prokuratorów.

Reklama

"Niektórzy nasi funkcjonariusze, którzy zalogowali się na portalu, już zaczęli się z niego wypisywać" - mówi "Polsce" Waldemar Kowalski, zastępca dyrektora gdańskiego aresztu śledczego. "W pewnym momencie uświadomili sobie, że oprócz starych przyjaciół ze szkolnej ławy mogą zacząć ich szukać ludzie mniej życzliwi. W wiadomym celu".

Iwona, przed 30 laty uczennica jednej z trójmiejskich szkół, niedawno zdecydowała się wyrejestrować z portalu. "Przesadziłam" - wzdycha. "Chciałam pochwalić się przed kolegami z podstawówki, jakie mam wspaniałe życie. Wrzuciłam zdjęcia przed domem, w samochodzie, z wycieczek. No i zlokalizowała mnie pewna zapomniana koleżanka. Najpierw wysyłała maile z prośbą o wsparcie finansowe, potem ustaliła adres i przez wspólnych znajomych telefon. Obawiam się, że jest nie do końca zrównoważona" - opisuje swoje przygody.

Policja przestrzega też przed zamieszczaniem w sieci fotografii przez dzieci. "Pojawiły się już ostrzeżenia w Internecie przez pedofilami, używającymi pseudonimów rodem z kreskówek" - mówią funkcjonariusze, tropiący przestępców seksualnych. Dzieciaki, dla których duża lista znajomych to powód do dumy, przyjmują do niej Simsona lub Kubusia Puchatka. Dzięki temu pedofil może zdobyć dane osobowe, adres szkoły, numer GG i telefonu - ostrzega dziennik.

Reklama

Ale dla równowagi służby walczące z przestępczością też nie lekceważą najpopularniejszego w Polsce portalu. O pierwszych efektach buszowania śledczych w sieci poinformowała przed kilkoma dniami warszawska komenda, która dzięki danym zdobytym od kolegów z klasy zatrzymała sprawcę fałszywego alarmu bombowego.

Oficjalnie policja niechętnie wypowiada się na ten temat. Wiadomo jednak, że portal ma pod stałą obserwacją.