Ministerstwo Zdrowia chce, by od 2009 r. na rynku pojawiły się nowe, tanie ubezpieczenia zdrowotne. Nie mają one zastąpić dotychczasowych, obowiązkowych składek, ale je uzupełnić. Umowa byłaby zawierana minimum na rok. Miesięczny koszt dobrowolnej polisy ma nie przekraczać 32 zł. W zamian za jej wykup - jak podała wczoraj "Gazeta Prawna" - pacjent będzie miał prawo wybrać lekarza prowadzącego oraz dodatkowy personel pomocniczy (pielęgniarkę lub położną), a także zapewnić osobom towarzyszącym noclegi w szpitalu. Składka nie uprawniałaby jednak do wyższych standardów w sali ani do ominięcia kolejki na zabieg.

Reklama

Profity z dodatkowej składki dla pacjenta wydają się bardzo skromne w porównaniu z zyskami, na które liczy resort zdrowia. Roczny dochód ze sprzedaży polis ma sięgać nawet 4,6 mld zł. Pieniądze mają poprawić jakość świadczonych usług, wprowadzić konkurencję dla Narodowego Funduszu Zdrowia (sprzedażą polis zajmą się nowo utworzone fundusze) oraz ograniczyć skalę korupcji. Za co tak naprawdę zapłacimy ubezpieczycielowi? "Za dobre samopoczucie i komfort psychiczny, że zajmie się nami konkretny lekarz lub położna o dobrej reputacji, a nie ktoś przypadkowy, niemiły" - komentuje Adam Kozierkiewicz, ekspert służby zdrowia z Instytutu Zdrowia Publicznego w Krakowie.

Według Kozierkiewicza ustawa jest próbą zalegalizowania łapówek. Pacjenci najczęściej bowiem odwdzięczają się lekarzom właśnie za poświęconą im uwagę i życzliwość.

"Zamiast do kieszeni lekarzy, koperty z pieniędzmi będą wędrować na konta szpitali" - mówi ekspert. A to oznacza korzyść dla wszystkich pacjentów. Za dodatkowe środki szpital będzie mógł wykonać większą liczbę zakontraktowanych świadczeń. NFZ zaniża stawki za usługi, bo chce w ten sposób zmusić szpital do obsługi jak największej liczby pacjentów. Sumy z polis wyrównywałyby więc różnicę pomiędzy wyceną usług z Funduszu a rzeczywistymi kosztami, jakie ponosi placówka. Słowem Polacy, którzy wykupią dodatkowe polisy, a może ich być nawet jedna trzecia, złożą się na tych, których nie stać na dopłacanie do systemu.

Reklama

Pozostaje pytanie, czy w zamian za roczną ulgę podatkową w wysokości 150 zł za wykup polisy, jaką przewidziało Ministerstwo Zdrowia, zamożniejsi pacjenci będą chcieli dźwigać koszty leczenia wszystkich? "Jeśli plan się nie powiedzie, jedyną alternatywą będzie podwyższenie obowiązkowych składek zdrowotnych dla wszystkich" - nie owija w bawełnę Kozierkiewicz.